niedziela, 2 grudnia 2012

34. I wtedy zapadła cisza...

Dziękuję Wam z całego serca za zainteresowanie moim opowiadaniem i komentarze ^^ Postaram się sprawiać Wam jak najwięcej przyjemności moją twórczością xP

 

- Nie przeszkadza ci to, prawda? – głos Otsëa stał się nagle jakby bardziej zmysłowy i drżący, kiedy przemawiał nim cicho zaraz przy uchu elfa. Było oczywiste, że cokolwiek chodziło mu po głowie, nie często miało okazję wydostać się poza skorupę nieprzyjemnego barda, którą Lassë znał tak doskonale. Teraz mężczyzna nie starał się nawet z najmniejszym stopniu ukrywać przed towarzyszem tego, kim był, a może nigdy tego nie robił, a jedynie miał swoje lepsze i gorsze dni? Do jakich zaliczał się wobec tego ten?

- Raczej nie, ale chyba nie do końca rozumiem...

- Mam swoje potrzeby, ty masz swoje, chociaż skrywasz je bardzo dobrze nawet przed sobą. Możemy sobie pomóc. Wiem, że nie brzmi to specjalnie zachęcająco, czy romantycznie, ale przecież niewiele by to zmieniło. Nie jestem zdesperowany. No, może trochę. Ale i tak nie proponowałbym ci niczego gdybyś nie był tym, kim jesteś.

- To znaczy, kim? – elf niewiele rozumiał z tego potoku słów bez konkretnego odniesienia. Patrzył na mężczyznę niepewny, chociaż domyślał się, o co może chodzić. W końcu pojmował pojęcie „bliskości fizycznej”, chociaż nie miał okazji jej doświadczyć.

- Nie ułatwiasz mi niczego. – stwierdził mrukliwie bard, a jego dłoń przesunęła się ciut wyżej, w bardzo delikatne okolice ledwie o kilka cali oddalone od krocza. W tym też miejscu skóra zaczynała robić się wyjątkowo delikatna i miękka. – Lubię cię. – podjął z rozmysłem. – Nawet bardzo. Jesteś kłopotliwy, ale jednak zawdzięczam ci życie. Wiem, że można na tobie polegać, że zależy ci na mnie i również mnie lubisz. To wystarczy żebyś mógł mi pomóc, a ja pomogę wtedy tobie. Chodzi o drobne pieszczoty. – dodał lekko poirytowany brakiem reakcji ze strony Lassë.

- Chodzi ci o dotykanie i takie tam?

- Takie tam, tak. – skinął łagodnie głową. – Więc?

- Zgadzam się. – odparł bez namysłu młody elf, a na jego twarzy pojawił się subtelny rumieniec. Lekko rozsunął nogi, kiedy dłoń barda „podeszła pod bramy” atakując to tak czułe i intymne miejsce poniżej brzucha, gdzie do tej pory nikt poza Lassë nie miał dostępu.

            Elf westchnął głośno nie mogąc powstrzymać dźwięków wyrywających się z jego ust. Zamknął oczy i otworzył je gwałtownie, kiedy jego członek zareagował nieproszony.

- O to chodzi. – uspokoił go Otsëa i łapiąc elfa za rękę położył jego dłoń na swoim kroczu. – Rób to, co ja. – polecił zaczynając pieścić lekko pobudzony członek chłopaka. Poruszał palcami, ściskał, pocierał, lekko drapał. Robił to, co należy, a przynajmniej takie wywierał wrażenie.

            Idąc za tym przykładem elf podjął nieśmiałą próbę odpowiedzi na te dziwne uczucia, jakie właśnie stały się jego udziałem. Nie rozumiał dokładnie, jak to możliwe, że reaguje na barda, ale było w tym coś bardzo, ale to bardzo przyjemnego. W jego dłoni członek Otsëa również się rozrastał, chociaż o wiele pewniej niż jego własny. Nie minęła nawet minuta, a już jego palce nie były w stanie stykać się ze sobą opuszkami. Bard był naprawdę duży, chociaż chłopak nie miał żadnego porównania poza swoim członkiem, którego chciał uznawać za zwyczajnego. Nie sądził przecież by miał między nogami zbyt mało, ale też był przekonany, że nie jest to dużo. Teraz przynajmniej wiedział, że Otsëa rzeczywiście miał w spodniach więcej od niego, a w tej chwili wyjątkowo dużo.

- On powinien być taki wielki? – zapytał nagle, co wywołało niepohamowany atak śmiechu ze strony barda. Przez chwilę Lassë zastanawiał się czy w przypływie tej wesołości mężczyzna nie zrobi mu krzywdy, gdyż jego dłoń nadal znajdowała się na jego kroczu. Szybko przekonał się jednak, że mężczyzna panuje nad sytuacją, a jego pieszczoty przeniosły się dodatkowo na pierś, kiedy drugą dłonią zaczął sprawnie pieścić sutki.

- Jest taki, jaki być powinien. – bard pochylił się nad uchem nagiego elfa i skubnął je lekko zębami. – Nie zjem cię, nie musisz tak się wzdrygać.

- Nie. To nie, dlatego. – odpowiedział szybko chłopak, a jego ciało jeszcze bardziej się naprężyło w sprawnej dłoni Otsëa. Wstydził się, że sam nie może dać z siebie więcej toteż zdwoił wysiłki usiłując jeszcze bardziej powiększyć objętość przyjaciela. Tylko tyle mógł dla niego zrobić, a przynajmniej był przekonany, że tak właśnie jest. – Po prostu... To nowe.

- Nauczę cię wiele nowego. – zabrzmiało niemal, jak groźba, ale wyraz twarzy mężczyzny zdradzał tylko lekkie rozbawienie i podnietę, którą nieodwołalnie czuł, kiedy elf wychodził z siebie by sprawić mu rozkosz. Te drobne dłonie nie tylko z łukiem potrafiły sobie dobrze radzić, chociaż tego na pewno Lassë nie wiedział i wiedzieć nie powinien. Po co rozpraszać go za każdym razem, kiedy sięgnie po swoją broń?

            Bard przysunął się jeszcze bliżej chłopaka niemal stykając się swoim ciałem z jego. Czuł to ciepło bijące od młodzieńczego ciała niedoświadczonego elfa, od jego skóry. Nie potrafił się powstrzymać toteż przylgnął do niego rozkoszując się uczuciem czystej przyjemności, jakie wywołał ten gest. Korzystając z okazji tej bliskości sięgnął ust Lassë wyciskając na nich mocny, pewny pocałunek – inny niż wszystkie dotychczasowe, głębszy niż poprzednie i posiadający dużo większe znaczenie. Tak całował kochanek, nie przyjaciel. Z resztą, jego język wbił się między niestawiające żadnego oporu usta, więc bard wyraził swoją aprobatę przeciągłym mruczeniem. Mógł poczuć, jak żywiołowo zareagował na to elf, jak jego członek stwardniał jeszcze bardziej, a serce biło gwałtownie w piersi.

            Otsëa nie musiał pytać, czy chłopakowi się podoba. Po kilku chwilach miał dowód na swojej dłoni, ale wcale się tym nie przejął. Bez skrępowania położył wilgotne palce na pieszczącej go dłoni elfa i pomógł mu w poruszaniu nią, odpowiednim ściskaniu, czy zwyczajnym masowaniu. Trzeba przyznać, że długo się trzymał zanim jego siła woli osłabła i ustąpiła rozkosznemu orgazmowi, którego przecież pragnął od dawna, a który wstrzymywał, by jak najwięcej uszczknąć z tej chwili.

            Biorąc głęboki oddech, pełen zapach chłopaka, Otsëa położył się na trawie z uśmiechem na twarzy. To mu wystarczało. Nie potrzebował na razie więcej. Już i tak otrzymał coś, czego nie spodziewał się dostać w żadnych okolicznościach. A przecież zaryzykował pytanie. Zapytał i otrzymał pozytywną odpowiedź, a teraz leżał rozluźniony, całkowicie zrelaksowany obok zaskoczonego tym wszystkim chłopaka. Przygarnął go bliżej siebie, pozwolił ułożyć głowę na swojej piersi i bawił się jego włosami delikatnie głaszcząc i drapiąc.

- To było przyjemne. – stwierdził w końcu Lassë, gdy tylko uspokoił oddech. – Nawet dotykanie ciebie.

- To oczywiste. Dotykanie mnie powinno być najprzyjemniejsze. – zażartował, chociaż schlebiało mu, że elf zachwyca się nawet tym, co miał w dłoni. Z resztą, jakiemu mężczyźnie nie sprawiałyby przyjemności tego typu komentarze? Czy nie słynęli z tego, że ich przerośnięte ego pragnęło komplementów kierowanych pod adresem męskości? Pod tym względem rasa nie miała znaczenia. Samiec pozostawał samcem w każdej sytuacji.

- Często to robisz? – zapytał nagle ze sobie właściwą niewinnością chłopak. – Często prosisz o pomoc?

- A kogo miałbym o nią prosić? Od pewnego czasu podróżuję tylko z tobą, a z reguły zwyczajnie nie lubię towarzystwa. Ty jesteś wyjątkiem, tak więc, nie. Nie proszę nikogo by pomagał mi przy zaspokajaniu tych potrzeb. A przynajmniej nikogo poza tobą. Musisz ufać osobie, w której ręce powierzasz tak cenny i delikatny skarb.

            Lassë uniósł głowę i spojrzał w rozbawione, złote oczy barda. Było oczywistym, że żartuje może chcąc przekonać się, czy jego towarzysz, aby na pewno nie uwierzy w tego typu komentarze. I nie uwierzył, chociaż miał wszelkie podstawy by uznać słowa Otsëa za prawdziwe. Nie zdziwiłby się przecież gdyby zazwyczaj ironiczny i niemiły bard okazał się także podrywaczem, który jednym spojrzeniem tych swoich niesamowitych oczu potrafiłby zmusić każdą kobietę do uległości i zaspokajania jego potrzeb płciowych.

- Nie chcę znać szczegółów. – wyznał elf, po czym ziewnął przeciągle i głęboko. Zamrugał kilka razy oczyma i wtulił się w nagą pierś przyjaciela. – Odpocznę, prześpię się, a kiedy będziemy mogli wyruszyć to wtedy zajmiemy się wszystkim. – tłumaczył, jakby było to w ogóle potrzebne, a następnie zamknął oczy pozwalając im odpocząć.

            Ciało Otsëa tak ładnie pachniało, było tak ciepłe i przyjemne, kiedy zastępowało poduszkę, że elf nie mógł oprzeć się senności. Zanim w ogóle to zauważył spał już w najlepsze odpływając do świata tak cienko oddzielonego od rzeczywistości, że pozbawionego marzeń. Chłopak potrzebował tej krótkiej chwili odpoczynku, która miała pomóc mu w regeneracji sił. Bez niej może nie byłby w stanie poprawnie funkcjonować, bądź robiłby głupoty, zataczał się, a może zwyczajnie było to przesadą i nie odczułby nawet braku tych kilkudziesięciu minut?

           

Kiedy ostatnio spał tak dobrze, wstawał tak wypoczęty i czuł, jak rozkosz lenistwa rozpływa się po jego członkach? Wystarczyło, że uchylił powieki, a wróciły do niego wszystkie wspomnienia niedawnych wydarzeń. Mimowolnie uśmiechnął się do siebie i potarł policzkiem o miękkie ciepło pod sobą. Tyle, że coś mu się nie zgadzało. Coś, co było tym miękkim ciepłem pod całym jego ciałem. Uniósł się na rękach patrząc z góry na barda, który przyjrzał mu się rozbawiony, jakby właśnie wydarzyło się coś niesamowitego.

- Sam na mnie wszedłeś. – od razu podjął się wyjaśnienia. – Byłem zaskoczony, kiedy zacząłeś się wspinać, ale nie mogłem nic zrobić, więc ci na to pozwoliłem. Z resztą, zrzucanie śpiącego nie miałoby sensu. A ty byłeś wyjątkowo lekkim ciężarem.

            Lassë speszył się już nie pierwszy raz tego dnia, ale zamiast zsunąć się z nagiego ciała przyjaciela, które niemal go paliło, wolał zostać jeszcze chwilę. Zastanawiał się przy tym, czy on i bard są teraz kochankami, czy może nic między nimi się nie zmieniło skoro tylko pomagali sobie w rozładowaniu napięcia. Czy elf w ogóle chciał by jego życie zmieniło się w taki sposób akurat teraz, kiedy największego rywala Otsëa nie było w pobliżu? Przecież bard sam mówił, że Niquis jest o niego zazdrosny, a więc może coś w tym było? Tylko czy chłopak naprawdę tego chciał? Związek mógłby tak wiele zmienić, tak wiele zepsuć, a on tak bardzo cieszył się tego, że nie jest sam.

- O czym myślisz? – zaczepił go łapiąc delikatnie za policzki i przykuwając jego spojrzenie złotem swoich oczu. – O niczym przyjemnym, bo nie widzę żebyś się uśmiechał.

- Zastanawiam się, kim właściwie dla siebie jesteśmy. – wyznał z ciężkim westchnieniem elf. Naprawdę nie miał pojęcia, jak wiele zmieniła ta jedna zabawa, na którą sobie pozwolili.

- A chciałbyś żeby coś uległo zmianie? – na to pytanie chłopak pokręcił głową, na co bard przytaknął. – Więc nic nie uległo zmianie, wszystko jest tak samo, jak było. Jesteś moim przyjacielem. Może kimś więcej, ale zawsze tak było, prawda? – kolejne skinienie głową.

            Elf w końcu uśmiechnął się szeroko i mocno wtulił swoje ciało w gorące istnienie barda. Nie rozumiał znaczenia tego wszystkiego, ale z jakiegoś powodu chciał czuć mężczyznę możliwie najbliżej siebie. Wsłuchiwał się w spokojne bicie tego silnego serca, które zdołało przetrwać mimo trucizny wypełniającej żyły. Jak cudownie było oddychać w rytm tych pewnych uderzeń, jaką rozkosz sprawiał oddech słyszany tak blisko ucha i jego ciepłe podmuchy we włosach. Zupełnie jakby Otsëa robił to specjalnie wiedząc, jak wielką może sprawić tym przyjemność chłopakowi.

Przyjemnie opiekuńcza dłoń powoli wpełzła między włosy elfa mierzwiąc je, lekko plącząc, a przede wszystkim pieszcząc skórę głowy.

- Wiesz. – zabrał głos Lassë. – Sądzę, że mój Żywioł chciał żebyś mi pomógł i dlatego przyczynił się do tego byśmy się spotkali. Bez ciebie nie dotarłbym tak daleko, a może wcale nie miałbym okazji wykonać swojego zadania. Teraz tak niewiele dzieli nas od Druida, że na pewno szybko dotrzemy na miejsce i z wiedzą o tym, jak uchronić nas przed wojną. – tym razem to on otrzymał odpowiedź w postaci skinienia, a następnie przesunął się wyżej na ciele barda by sięgnąć warg, które wyraźnie poszukiwały słodyczy i miękkości jego ust. To zadziwiające, że jeden gest mógł tak uzależniać, ale widać nie było w tym nic dziwnego skoro doświadczony, jak sądził, Otsëa nie odzywał się ni słowem racząc go tym, co mógł zaoferować w ten właśnie sposób. Może Niquis jednak zmieni zdanie, co do mężczyzny, kiedy dowie się, jaką troskliwą opiekę zaoferował on elfowi. Lub będzie wściekły, gdy odkryje, co teraz łączy tę dwójkę, którą był zmuszony zostawić.

3 komentarze:

  1. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Po cichu co prawda liczyłam na coś więcej, ale myślałam, że Lasse jednak będzie chciał jakoś wybrnąć z zaistniałej sytuacji i obróci w żart zaczepki barda. Cieszę się z mojej pomyłki, chociaż wątpię, aby Niquis był z tego równie zadowolony. Oczami wyobraźni już widzę jego obrażoną minę i obnażone ząbki przygotowane, by rozszarpać biednego Otsea. *.* Urzekł mnie sielankowy nastrój tej części. Stanowi on fajny kontrast dla poprzednich, w których bohaterowie co chwilę borykali się z jakimiś problemami i musieli walczyć o przetrwanie. : )A co do Twojej krótkiej przedmowy, to nie wiem jak innym, ale mi sprawiłeś tym rozdziałem ogromną przyjemność, co biorąc pod uwagę to, że jestem chora(przez co bardzo marudna), jest nie lada wyczynem. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o Niquisa - to chyba ta druga opcja będzie słuszna XD Nie, żebym wątpiła w niego, ale po tak długiej rozłące z Lassë, zwierzak chyba będzie niedopieszczony... pod względem czysto przyjacielskim. Hehe, Otsëa uczy elfa wszystkiego z taką mentorską cierpliwością i delikatnym uśmiechem, a Niquis bardziej obawia się tych gestów, bo nie chciałby niczego psuć w ich... "związku". ;3Ale chłopaki zaszaleli ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    och jaki Lasse nie doświadczony "dotykanie i takie tam" no naprawdę cudownie Otsea taki łagodny, ale czy kierował się ulgą czy na prawdę mu zależy mu w ten sposób na elfie..
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń