niedziela, 16 grudnia 2012

36. I wtedy zapadła cisza...

            Jeśli milczące wpatrywanie się w siebie może przerażać to w tym wypadku naprawdę nie dało się inaczej zareagować na tę ciszę, te spojrzenia i napięcie rosnące z każdą chwilą. Gdyby podłożyć między nimi ogień, na pewno nie obyłoby się bez wybuchu.

            Lassë wtulił twarz w miękkie futerko Niquisa i ucałował je nabierając pewności, co do tego, jak należy postąpić w tej sytuacji. Nie mógł pozwolić by tych dwoje się pozabijało, a najwidoczniej mieli ochotę rzucić się sobie do gardeł. Elf zastanawiał się nawet przez chwilę, kim może być jego ukochany przyjaciel, jeśli jest na tyle odważny by stanąć przed griffinem niczym przed równym sobie. Nie miał jednak czasu na rozważania tego typu. Stanął pomiędzy dwójką mężczyzn tyłem do Otsëa, któremu ufał bezgranicznie.

- Nie możemy się kłócić, jeśli mamy razem podróżować. – zabrał głos, co skwitowało prychnięcie za jego plecami. Widać bard nie był zachwycony podjętą przez przyjaciela decyzją. Tyle, że to właśnie elf podejmował wszystkie te, które dotyczyły wyprawy i składu drużyny, a więc jego słowo liczyło się ponad każdym innym.

- Nie chcę wszczynać wojny, ale on sam się o to prosi. – odezwał się tym swoim głębokim głosem griffin.

- Przejdzie mu. – mimo tego zapewniania nikt nie wierzył by miało ono w jakimkolwiek stopniu oddawać bliską przyszłość. – Mam na imię Lassë, a ten pyskaty to Otsëa. – wyjaśnił szybko nie orientując się w tym, jak wiele wie o nich griffin.

- Earen, tak mówią na mnie. – wyjaśniła bestia skinąwszy głową, a ciemne pasemka włosów opadły mu na przystojną twarz. Podrzucił głową, dzięki czemu zniknęły one w gęstwinie białych włosów.

- Powiedz, to ty pomogłeś nam wtedy? To ty dałeś nam zwierzynę? – starał się uważnie dobierać słowa, jakby jedno niewłaściwe mogło zaważyć o wszystkim. Otrzymał w odpowiedzi nieme, poważne skinienie. – Dziękuję. – na twarzy elfa pojawił się uśmiech pełen uroku. – Ale, dlaczego to zrobiłeś?

- Opuściłem gniazdo by założyć nowe, własne. – spojrzał przelotnie na znienawidzonego barda. Ich rasy naprawdę musiały się wzajemnie niecierpieć. – Przypominasz mi matkę i dlatego postanowiłem założyć je z tobą.

- Nic dziwnego, że griffiny są tak paskudne skoro rodzą się z mężczyzn. – prychnął Otsëa, który właśnie o własnych siłach staną na nogi widocznie nie chcąc pokazywać swojej słabości przy kimś takim, jak Earen.

- Twoja pełzała żrejąc proch ziemi. – odwarknął griffin i znowu powietrze było naelektryzowane i ciężkie.

- Nie sądzę by kłótnie nam w czymkolwiek pomogły...

- To wielkie i niezgrabne cielsko, które zwróciło na siebie uwagę całego lasu też nie należało do pomocnych. – stwierdził z przekąsem bard. – W przeciągu chwili będziemy mieć na głowie nie tylko wilki, ale i wszystkie inne drapieżniki, które mieszkają w tym lesie. Nie często trafia im się tak pełnowartościowy posiłek.

            Mężczyzna nie otrzymał odpowiedzi na swoją zaczepkę, więc chłopak uznał wszystko za zakończone. Ukrył Niquisa w kieszeni i zarzucił sobie na szyję ramię przyjaciela, który nie odmówił, chociaż krzywił się niemiłosiernie. Wspólnymi siłami z łatwością mogli ruszyć w dalszą drogę. Lassë zaprosił Earena raz jeszcze, jakby musiał mu przypominać, że od teraz stanowi element ich drużyny, po czym poprosił o więcej szczegółów z życia griffina. Przyznał szczerze, jak niewiele wie o tej rasie i jak bardzo chce poznać bliżej nowego towarzysza. Był tak ufny i bezbronny, że z trudem można było się powstrzymać by nie uzmysłowić mu, jak źle może skończyć się dla niego takie podejście do innych istot. Przecież nie każdemu można było wierzyć, nie każdy zasługiwał na zaufanie. A już na pewno nie hybryda orła i lwa, z którą przyszło im się bratać. Nawet, jeśli ta paskuda miała sentyment do elfa pokroju Lassë, nie należało przyjmować za pewnik słów, wyznań, obietnic. Te parszywe istoty nigdy nie są szczere i niezmienne. Ileż to razy słyszało się o tym, że ich samice pożerają małżonków, kiedy w okresie ciąży są rozdrażnione? Jak można obdarzać przyjaźnią kogoś takiego? Nie ważne, że ten jeden osobnik był mężczyzną. Jeśli matki były tak niebezpieczne dla własnych wybranków to, jaki musiał być samiec? Najpewniej jeszcze gorszy.

- Nie łudź się. Zeżre Niquisa, a z ciebie zrobi swoją samicę. – pesymistycznie nastawiony do tematu bard pozwolił sobie na kolejną kąśliwą uwagę po godzinie milczenia, która na pewno wymagała od niego wielkiego poświęcenia. – Mnie zabije zanim zdążę w ogóle podnieść się do siadu i tak skończy się ta sielanka!

- Przesadzasz. – Lassë pokręcił głową z westchnieniem pełnym rodzicielskiej wyrozumiałości, o którą ciężko było go posądzić. – Z resztą, wiem dobrze, że nie pozwolisz mi zrobić krzywdy. – na jego twarzy pojawił się uśmiech, a ciepły ton głosu wywabił futrzaka z jego kieszeni. – Nigdy mnie dotąd nie zawiodłeś, więc... – spojrzał na szarpiącego ząbkami jego płaszcz małego przyjaciela. – Ty też mnie nie zawiodłeś. – powiedział do niego ciepło poklepując lekko drobny łebek. – Wypełniłeś nawet bardzo niebezpieczną misję, więc jestem z ciebie dumny.

- Nie chwal go tak, bo spuchnie i nie będziesz mógł go już nosić.

- Jesteś nieznośny jak dziecko. – na twarzy elfa kolejny już raz pojawił się uśmiech, kiedy spojrzał na oburzonego komentarzem mężczyznę. Ich wspólna podróż nagle stała się o wiele barwniejsza i ciekawsza, a wszystko za sprawą nowego nabytku i powrotu Niquisa.

            Otsëa prychnął, syknął i w ciszy brnął dalej przed siebie ani przez chwilę nie uskarżając się na zmęczenie, chociaż od dawna nie przemieszczał się samodzielnie na tak długim dystansie. Najpewniej nie chciał by ktokolwiek brał go za słabeusza, ale jego ciężar na ramieniu elfa był z każdą chwilą większy, a więc bard tracił siły w tempie takim samym, jak wcześniej.

- Chciałbyś odpocząć? – pytanie to chłopak zadał szeptem na ucho mężczyzny, który niezauważalnie niemal skinął głową. Nie zaszli może specjalnie daleko, ale zdołali przecież pokonać pewien fragment drogi bez przeszkód, które przewidywał bard. W końcu nikt ich nie zaatakował, nikt nie śledził, ani nie wydawał się nimi zainteresowany. Żadnych wilków, a to najważniejsze!

            Chłopak wziął na siebie zarządzenie krótkiego postoju tłumacząc go swoim własnym zmęczeniem wynikającym z podniecenia ostatnimi wydarzeniami. Czy naprawdę mu uwierzono? Na pewno nikt nie skomentował jego decyzji, a to ani nie potwierdzało, ani nie negowało niczego.

Earen usiadł z boku, na tyle daleko by nie wywoływać niepotrzebnej kłótni, ale i na tyle blisko by słyszeć, o czym rozmawiają jego nowi towarzysze. Niquis wykorzystał okazję wychodząc z kieszeni i zwijając się w kłębek na kolanach elfa pocierał główką o jego brzuch, jak urodzony pieszczoch. Jakże dziwnie było znowu mieć go obok i czuć to słodkie ciepło, które oferowało jego drobne ciałko.

Lassë zauważył jedną niepokojącą rzecz. Jego mały przyjaciel był chudszy niż wcześniej. Pod gęstym futerkiem dało się wyczuć kościste ciałko, jakby zwierzak głodował podczas podróży, bądź stracił na wadze z powodu ciągłego zdenerwowania wypływającego z zagrożenia, które deptało mu po piętach pod postacią łowcy smoków. Jeden nieostrożny ruch i mógł wpaść po same uszka w gęste, czarne jak smoła problemy. A może zarówno jeden, jak i drugi argument miał w sobie jakieś ziarno prawdy? Podczas przemiany w człowieka Lassë nie zauważył aż takiej zmiany w budowie ciała Niquisa, ale może zwyczajnie nie przyjrzał się jak należy? W końcu nie pamiętał każdego szczegółu przyjaciela, jak miało to miejsce z Otsëa, bo i nie często oglądał tiikeri w ludzkiej postaci. Może gdyby futrzak częściej decydował się na te przemiany, które czyniły go przystojnym, młodym człowiekiem ich relacje zmieniłyby się na podobne tym, które teraz łączyły elfa i barda?

- Chciałbym wiedzieć, jak się spotkaliście, jak to możliwe, że podróżujecie razem. – podjął w końcu ten temat by zyskać na czasie, którego tak potrzebował osłabiony w dalszym ciągu Otsëa.  Nie ważne czy otrzyma konkretną odpowiedź, czy będzie ona prawdziwa, gdyż najważniejszym zdawało się pozyskanie tego cennego czasu na odpoczynek. To było priorytetem dla młodego elfa, który powoli przyzwyczajał się do swojej roli decydującego głosu podczas wyprawy, choć był dopiero na samym początki tej drogi.

- Nie było w tym żadnego przypadku. – wyznał szczerze griffin patrząc w oczy chłopaka pewnie, przenikliwie. – Nie mogłem podążać za wami niezauważony po równinie, za to mogłem śledzić ruchy tiikeri, który cofał się pod mury miasta. Wiedziałem, że prędzej, czy później do was dołączy, więc obrałem go za cel, zaś łowca wcale nie zwracał na mnie uwagi. Wykorzystałem okazję, kiedy... Niquis – przypomniał sobie imię futrzaka. – Miał drobne problemy... Stoczył się do rowu wyżłobionego przez dawno już wyschniętą rzekę tracąc przytomność. Nie wiem, o co w tym chodzi, ale każdy domyśliłby się, że wasz przyjaciel nie chciał zostać znaleziony przez łowcę, więc mu pomogłem by w zamian wymóc na nim przyłączenie się do waszej grupy. Do ciebie. Od początku tego chciałem. Od kiedy widziałem cię chorym po walce z moim stadem.

            Gdyby tylko miał możliwość Lassë szukałby sposobu by zapaść się pod ziemię, uciec, nie słuchać więcej wyznań griffina. Jak to w ogóle możliwe, że jeden przeciętny elf staje się nagle tak szalenie pożądany przez wszystkie te rasy? Czy misja uczyniła z niego chodzący obiekt pożądania?

- Nie mniej jednak, straszenie twojego małego przyjaciela również jest całkiem nęcące. – wyznał spoglądając na Niquisa, który zeskoczył chwilę wcześniej z kolan elfa i właśnie obgryzał liście mięty siedząc w miejscu, gdzie leżały ich torby. – Lubię patrzeć na jego przerażenie.

            Chłopak zmarszczył brwi rozważając słowa mężczyzny. Czy to miało znaczyć, że zainteresowanie elfem było porównywalne ze wzbudzaniem przerażenia u małych zwierzątek? Nie sądził by można było nazwać uczucie tego rodzaju romantycznym, ale co on mógł o tym wiedzieć? A może wcale się nie mylił i griffin nie był nim zainteresowany w tym stopniu, co Niquis? Nie wydawało mu się to jednak aż tak ważne. W szczególności, kiedy Earen spoglądał na Niquisa w taki sposób, że każdego przeszłyby dreszcze.

- A więc go zastraszyłeś by cię tu przyprowadził? – chłopak próbował zwrócić na siebie uwagę bestii by tak nie stresowała jego futerkowego przyjaciela.

- Tak, sądzę, że tak. Nie przebierałem w słowach, ale on nie był aż tak przerażony, jak podczas pierwszego spotkania. Tym większą przyjemność znalazłem w zastraszaniu, jeśli tak to ostatecznie nazwiemy. Chcę stworzyć swoje gniazdo, a ty jesteś mi do tego potrzebny. Jeśli zdobędę to poprzez tego tiikeri to nie mam nic przeciwko temu by udawać łagodnego. Takie są zasady, rozumiesz? Twoje pojawienie się było znakiem, że przyszedł czas na mnie. W ten sposób to działa. – griffin nie ukrywał niczego, zdradzał szczątkowe informacje dotyczącej swojej rasy i ani przez chwilę nie wahał się mówiąc bez zająknięcia. Zapytany najpewniej byłby w stanie nauczyć elfa wszystkich zasad, jakimi rządziły się griffiny. Czy to również mogło być elementem ich jestestwa? Szczerość, nieumiejętność kłamania? – Mogę kłamać, ale tego nie robię nie mając ku temu powodów. – Earen odpowiedział jakby posiadał umiejętność czytania w myślach. Zupełnie tak jak wielokrotnie czynił to Otsëa.

- Zdradź mi jeszcze jedno. Dlaczego ty i Otsëa tak się zwalczacie? Nie znacie się przecież.

- Nie bądź naiwny. – nowy mężczyzna prychnął cicho. – Nasze ludy nienawidzą się od tak dawna, że nawet nie wiem, o co poszło. Wiem za to, że instynktownie odczuwam niechęć do niego i zapewne to samo tyczy się jego. Tak jak elfy leśnie nienawidzą górskich, z resztą, z wzajemnością. Dwa światy, dwa sposoby na życie. Tak jak jedne zwierzęta jedzą mięso, zaś inne tylko roślinność. Tak jak rośliny żywią się światłem, a inne owadami. Tak samo ja i on należymy do zupełnie innych ludów, chociaż na swój sposób nadal połączonych. Chcesz wiedzieć, kim jest? – jedno słowo, a Earen zdradziłby wszystko, co wie. Jedna prośba a zagadka Otsëa zostałaby rozwiązana.

            A jednak Lassë pokręcił przecząco głową. Nie chciał wiedzieć. Nie, póki to bard nie będzie gotowy zdradzić mu wszystkiego. Przecież nic nie mogło wpłynąć na uwielbienie, jakim elf obdarzył mężczyznę. Czegoś takiego nie dało się zmienić, nie można było tym zachwiać. Zbyt wiele ich łączyło, zbyt mocno byli do siebie przywiązani.

- On mi powie. – wyznał pewnym głosem chłopak. – Wiem to.

3 komentarze:

  1. Ach. ;3 Dodasz zdjęcie Earena? xDLassë po prostu jest zbyt kuszący, by można mu by się było oprzeć. Ma w sobie coś takiego... Jest jak magnes.Otsëa będzie miał teraz nie lada trudności, bo raz, że nie chce okazywać słabości, dwa, że ma dwóch konkurentów, a trzy, że póki co nie ma tak silnych argumentów, by przycinać tamtym dwojgu. xD A Earen... lubi wzbudzać przerażenie w Niquisie. To sadyzm, ale i dobre początki. xDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Earn mógłby być z liskiem. Tworzyli by słodziutką parę. Jejku, elf musi mieć słodkie rumieńce słuchając tych wszystkich słów o zakładaniu gniazda.Wiadomo jednak, że bard nie pozwoli na to więc pewnie niechęć pomiędzy bardem a hybrydą wzrośnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    wspaniale, i mamy już powiększone stado, tak co do towarzyszy to decyduje lasse, i mamy całkowite upewnienie że to gryfin za nimi podąrzał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń