niedziela, 28 kwietnia 2013

50. I wtedy zapadła cisza...

Schodząc z drzewa starali się zachowywać ciszę i ostrożność, chociaż mieli pewność, że nikt już ich nie prześladuje. Mimo wszystko przesada sprawiała, że czuli się pewniej, zaś Otsëa mógł nasłuchiwać odgłosów dochodzących zza zasłony drzew.
- Wyciągnij z kieszeni tego lenia i niech chodzi piechotą. – mężczyzna spojrzał wymownie na Lassë, a następnie na jego kieszeń, gdzie spoczywał zadowolony Niquis. – Tego już za wiele. Jest nam potrzebny, a jako mały szczur nie przyda się do niczego. Słyszałeś? Wyłaź albo wyciągnę cię siłą!
Tego nie dało się nie usłyszeć, więc naprawdę niezadowolony i nadąsany zwierzaczek wystawił łebek z kieszeni, a następnie wyszedł z niej i zeskoczył na ziemię. Zamienił się w człowieka, a jego usta były lekko wydęte, jako że chłopak był obrażony na despotycznego towarzysza. Musiał jednak rozumieć, że im większą grupę stanowią optycznie, tym bezpieczniej będzie im się posuwać na zachód. Nikt nie zaatakuje grupy liczącej czterech wojowników, a przynajmniej prawdopodobieństwo było mniejsze.
Niquis zajął miejsce naprzeciwko griffina, który zamykał ich pochód, tak jak poprzednio. Nie czuł się komfortowo mając za plecami tę bestię, ale ufał, że mężczyzna nic mu nie zrobi. W końcu już od jakiegoś czasu byli jedną drużyną.
- Dlaczego interesujesz się elfem? – zapytał niespodziewanie Earen, a nagłe brzmienie jego głosu przestraszyło tiikeri, który zadrżał w niekontrolowanym odruchu. – Nie zjem cię. Chciałbym tylko wiedzieć.
Niquis zastanawiał się przez chwilę nad odpowiedzią. Prawdę mówiąc nie znał jej i nie łatwo było mu cokolwiek wymyślić. Bo dlaczego tak podobał mu się elf? Co takiego miał w sobie Lassë?
- To trudne pytanie. – przyznał w końcu. – Nie znam na nie odpowiedzi. Po prostu uważam, że jest wyjątkowy… Podoba mi się i czuję się z nim dobrze.
- Więc mógłby być przyjacielem, czy tak? – to było podchwytliwe pytanie.
- Mógłby, ale to ostateczność. Jeśli mnie odrzuci będę szczęśliwy mogąc z nim zostać jako zwykły przyjaciel.
Idący na przedzie Otsëa starał się podsłuchać ich rozmowę, jako że jego wyczulony słuch mógł wyłapać fragmenty konwersacji prowadzonej przez Niquisa i Earena. Im więcej o nich wiedział tym lepiej. Nie chciał by nagle okazali się bezwzględnie napaleni na jego elfa. Jego? Od kiedy myślał o nim jako o swoim elfie? A czy mógł w ogóle sądzić inaczej, kiedy powoli zaczynał szaleć na punkcie tego chłopaka?
- Więc na przyjaźni się zatrzymaj. – rzucił spokojnie, chociaż z naciskiem Earen. – Wtedy ja będę miał większe pole manewru.
Niquis odwrócił się do griffina i prychnął, ale z jakiegoś powodu uśmiechnął się lekko patrząc na zadowolonego z siebie mężczyznę. Prawdę powiedziawszy czuł do niego jakąś sympatię i najpewniej było tak od samego początku skoro zgodził się doprowadzić griffina do swoich przyjaciół. Gdyby ten był niebezpieczny Niquis wolałby zginąć niż pozwolić sobie na sprowadzenie nieszczęścia na swoich towarzyszy.
- Pomyślę nad tym. – odpowiedział i odwrócił się szybko tyłem do Earena by ten nie widział lekkiego uśmieszku błąkającego się po jego ustach.
A co w tamtej chwili chodziło po głowie griffina? Czy naprawdę myślał co mówił? Czy był zakochany w Lassë tak jak powinien? A może to było szczegółem, który dopiero z czasem miał zostać wzięty pod uwagę? I dlaczego tak uważnie śledził ruchy pośladków idącego przed nim młodego mężczyzny zamiast skupić się na drodze i otoczeniu?
Widać każdy z nich miał coś do ukrycie i nie chciał mówić otwarcie o tym, co plątało mu się po głowie. Nagle ta droga wydawała się o wiele ciekawsza, przyjemniejsza i obiecująca. Każdy z nich mógł jeszcze zaskoczyć.
Cała czwórka wyłączyła się na kilka chwil maszerując w ciszy, tonąc w myślach, planując, analizując, martwiąc się. Nie zwracali szczególnej uwagi na otoczenie, nie martwili się zagrożeniem, jako że nikt go nie wyczuwał. W pewnym stopniu zaczęli ufać sobie nawzajem, myśleć o sobie jako o drużynie. Jeśli jedno z nich zauważyłoby coś niepokojącego na pewno poinformowałoby resztę. Jak długo każde z nich z osobna było bezpieczne tak długo bezpieczna była cała grupa.
To griffin przerwał beztroski spokój, kiedy niespodziewanie złapał za rękę tiikeri i odwrócił go do siebie zatrzymując. Spojrzał na zaskoczonego, trochę spiętego młodego mężczyznę i przyłożył palec do ust by dać mu znać, iż ma milczeć. Z krzywym uśmiechem błądzącym po kąciku ust przysunął się oblizując usta, a następnie przywarł nimi mocno do uchylonych w zaskoczeniu warg rzadkiego stworzonka.
Powieki chłopaka otworzyły się szeroko. Nie myślał o tym, że dwójka jego towarzyszy właśnie się oddala. Całą jego świadomość zaprzątał ten niespodziewany, gwałtowny i mocny pocałunek, który rozpalił jego wargi, zwilżył je i niemal zmiażdżył. Jego ciało było spięte, gotowe do ucieczki, jakby zaraz miał zostać zaatakowany przez najprawdziwszą bestię. Jego instynkt podpowiadał mu, że nawet wąż musi zbliżyć się do ofiary by ją pochłonąć, a on właśnie pozwolił by największy wróg jego rodzaju dotykał jego nadgarstka trzymając mocno, a zaledwie chwila wystarczyłaby by ten przemienił się i pożarł młodzieńca nie zostawiając ani kosteczki.
Griffin odsunął się w tym czasie od niego i nachylił do jego ucha.
- Nie połknę cię przecież. – rzucił wyraźnie rozbawiony z lekką kpiną i sarkazmem.
- Więc dlaczego? – pytanie zostało zadane niemal łamiącym się głosem, co zupełnie nie pasowało do tego postawnego, przystojnego ciała, jakie miał do dyspozycji Niquis.
- Z ciekawości. – Earen wzruszył ramionami. – Żeby dowiedzieć się jak smakujesz.
Odpowiedziało mu ciche prychnięcie, kiedy tiikeri odwrócił się i pognał w stronę oddalających się i zupełnie nieświadomych jego postoju przyjaciół. Z dwojga złego wolał ich niż tego dziwnego griffina, który nagle się nim zainteresował i to w bardzo podejrzany sposób. Bo czymże mógł być pocałunek, jak nie sposobem na podejście go, wykorzystanie, zdobycie zaufania, a ostatecznie na pożarcie? Małe tiikeri nigdy nie przyjaźniły się z griffinami i nawet jeśli teraz było inaczej to w tym wszystkim musiał kryć się jakiś kruczek. Chociażby najdrobniejszy, ale jednak jakiś.
Nagle zapragnął wyjść z tego lasu i pooddychać trochę powietrzem pełnym kurzu drogi, śmierdzącym końskim łajnem i ludzkimi ekskrementami. W tamtym miejscu miałby oko na całą okolicę, nie dopuściłby do tego by wróg podążał za nim czając się za plecami. Nie chodziło o to, że nagle przestał ufać mężczyźnie, ale o to, iż nie ufał sobie. Nie wiedział, czy naprawdę może zaprzyjaźnić się z kimś takim, ale to go przerażało.

Tego dnia niewiele więcej mogło się wydarzyć i całe szczęście naprawdę nic się nie wydarzyło. Już i tak mieli dosyć przygód na jeden dzień. Później nastąpiły dni jeszcze spokojniejsze, kiedy to nikt ich nie niepokoił. Las był cichy, zwierzyny było pod dostatkiem, zaś jej łapanie nie stanowiło dla nich problemu. Z rozkoszą zagłębiali się w co mroczniejsze ostępy by wygonić z kryjówki co smaczniejsze zwierzątko. Nawet elf nawykł już do smaku rosołu, czy gulaszu na mięsie i chociaż czasami miał wyrzuty sumienia to starał się posilać regularnie. Czasami Otsëa by sprawić mu przyjemność zdobywał dla niego dzikie owoce, czy warzywa, jadalne korzonki, po czym przygotowywał je specjalnie dla niego. Tak jak wcześniej starał się również znajdować miód, którym mógłby osłodzić dni Lassë, jakby naprawdę byli kochankami, chociaż każdy inny postępowałby podobnie, gdyby był odpowiedzialny za wyżywienie grupy. To zadanie bard wziął jednak na siebie i tym samym mógł zaskarbiać sobie sympatię elfa, co denerwowało jego towarzyszy. Gdyby mogli rozerwaliby go na strzępy byleby pozbyć się konkurencji. W końcu pocałunek między griffinem i tiikeri był jednorazowy i nic nie znaczył, zaś zainteresowanie elfem wydawało się o wiele głębsze i długotrwałe.
To były naprawdę cudowne dni, kiedy otoczeni spokojem rozkoszowali się drogą nie myśląc wiele o nadchodzących trudach. A przecież było więcej niż pewne, że w końcu trafią na poważne problemy i nie jeden raz zapłaczą nad swoim losem.
Im dłużej podróżowali razem tym bliżsi się sobie stawali. Całą czwórkę łączyły wyjątkowe więzi, których nie dało się sprecyzować na pierwszy rzut oka. Otsëa i Lassë byli sobie najbliżsi, a ich przyjaźń nabrała z czasem swoistego, czułego wydźwięku. Nawet patrzyli na siebie inaczej, chociaż starali się być ostrożni by nikt ich nie posądził o nadmierną bliskość. Nie potrzebowali konfliktów w swoim gronie. Tym czasem między Niquisem i Earenem powoli zawiązywała się szczególna przyjaźń, gdyż griffin starał się zbliżyć do tiikeri, a ten ze swojej strony dokładał wszelkich starań by się od niego odsunąć. Nie trzeba było geniusza by wyczuć, że podczas gdy bestia planowała podstępem zbliżyć się do młodego mężczyzny, on sam szukał sposoby na odsunięcie się, ucieczkę. Może nie chciał angażować się uczuciowo? Co więcej, Niquis i Otsëa byli teraz całkowicie pokojowo nastawieni względem siebie i potrafili rozmawiać bez uszczypliwych uwag. Earen i Lassë rozmawiali ze sobą spokojnie i pierwszy wydawał się czujny, gdy drugi traktował towarzysza jak kogoś bliskiego. Aż w końcu Otsëa oraz griffin, co było związkiem toksycznym, gdyż wyraźnie za sobą nie przepadali, ale znosili się, co było nie lada wyczynem w ich przypadku.
Mimo wszystko potrafili ze sobą współpracować, jakby od lat ze sobą podróżowali i przyjaźnili się od dzieciństwa. Tego nie dało się zastąpić niczym innym, gdy każdy pomagał każdemu, nikt nie chciał stracić towarzysza podróży, gdyż każdy był potrzebny.
- Muszę w krzaczki. – rzucił zarumieniony Lassë, kiedy zarządzili postój, zaś Niquis i Earen zniknęli w lesie by nazbierać chrustu i znaleźć coś co nadawałoby się do zjedzenia tego wieczora. Biedny elf nie spodziewał się, że idąc za potrzebą natknie się na coś podobnego. Właśnie rozwiązywał spodnie, kiedy usłyszał szelest i stłumione głosy na prawo od siebie. Jego serce podskoczyło w piersi, jako że przyjaciele nie szeptaliby między sobą. Nagle odechciało mu się wszystkiego. Zestresowany podkradł się do krzaków i wyjrzał zza nich ostrożnie. Jego zdziwienie było teraz ogromne i mógł z powodzeniem paść trupem, kiedy patrzył na Earena i Niquisa, którzy w swoich ludzkich postaciach tkwili przyciśnięci do siebie, całując się namiętnie, jakby od tego zależało ich życie. Nie było w tym czułości, jaką bard okazywał elfowi, ani prawdziwej, gorącej potrzeby. Nie mniej jednak, całowali się, a to oznaczało, że przekraczali bariery ustalone przez ich rasę. Griffiny pożywiały się tiikeri, a te w zamian nienawidziły ich bardziej niż smoków. Ta dwójka była tak boleśnie inna, tak niepasująca do siebie, że stanowili idealną parę, gdy patrzyło się na nich znając wszystkie te różnice. Jakby stworzono ich specjalnie dla tego związku. Naiwny Lassë uśmiechnął się do siebie patrząc na nich jeszcze przez chwilę, a następnie wrócił w miejsce obrane za chwilową ubikację i załatwił swoje potrzeby fizjologiczne w miarę sprawnie.
Wrócił do Otsëa zadowolony, jakby ktoś szepnął mu coś niesamowicie zabawnego, kiedy ten był w krzakach. Bard nawet nie chciał wiedzieć, co się takiego wydarzyło widząc ten głupi uśmiech na poczciwej, niewinnej twarzy Lassë. Zamiast tego rzucił chłopakowi płaszcz i kazał rozłożyć na ziemi zanim ten zechce usiąść.
- Trawa w tym miejscu jest okropnie sucha i będzie cię gryzła w tyłek, jeśli jej czymś nie zasłonisz dodatkowo. Chociaż i z tym może drażnić. – powiedział obojętnie, a przecież oni mieli w tym miejscu udać się na spoczynek! To mogło być zapowiedzią najgorszej nocy jaką przyszło im dotąd spędzać w drodze na zachód. Bo jak tu spać na igiełkach traw? Słodki uśmiech elfa spełzł mu z twarzy, kiedy tylko klapnął na swoim płaszczu by upewnić się co do prawdziwości słów mężczyzny. To naprawdę miała być paskudna noc.

4 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle boski! ^^ W końcu dwa futerkowe zwierzątka się do siebie zbliżyły!! sweet! ^^ 2 pary nam się robią... Ale zdziwiło mnie to "Naiwny Lassë uśmiechnął się do siebie.." to daje mi dużo do myślenia, czy zwierzątka się nie zaspokajają TYMCZASOWO XD

    weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah XD Nieco wulgarnie rzecz ujmując, tiikeri to takie jakby króliki... co pozwala mi sądzić, że z griffinem - dosyć nieokrzesanym, Niquis stanowi idealną parę w kwestii seksualnej. xD
    Ale mnie zaskoczyła ta sytuacja. Och, pragnęłam jej, ale gdy do niej doszło, dosłownie czas się zatrzymał, a ja kilkukrotnie czytałam tekst ;3 I jeszcze ta scena pod koniec... Spełniasz moje marzenia!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział, pełen przygód. Oj cieszę się, że gryf tak zbliżył się z nim, do tego doszły pocałunki.Cudownie

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    no wspaniale, bardzo wspaniałą grupę tworzą, czyżby Earen w końcu zrezygnował z Lasse i zainteresował się Niquisem... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń