niedziela, 21 kwietnia 2013

49. I wtedy zapadła cisza...

Lassë prychnął głośno, uniósł głowę do góry, wypiął pierś i w pewnym stopniu także pośladki, kiedy urażony podążał żwawo przed siebie. To on tu zostaje porwany przez głupią roślinę, a bard ośmiela się mu zarzucać fajtłapowatość?! Też coś! Toż to zniewaga! Tyle tylko, że kto, jak kto, ale Otsëa mógł sobie na coś podobnego pozwolić. On jeden miał prawo do wszystkiego. Tylko on i nikt więcej. Bard był przecież wyjątkowy. Pod każdym względem! Uparty, buńczuczny, niemiły, dumny, ale i czuły, czarujący, ciepły, odważny… Miał tyle samo zalet, co wad. Był po prostu sobą i to coraz bardziej podobało się elfowi.
- Głupio się uśmiechasz. – zauważył idący obok niego mężczyzna, co wywołało rumieńce na twarzy chłopaka. I pomyśleć, że przed chwilą myślał o bardzie, a przecież miał go na wyciągnięcie ręki. W tej chwili wprawiało go to w naprawdę wielkie zakłopotanie. Nie łatwo przecież przejść do porządku dziennego z czymś takim jak zainteresowanie inną osobą. Tym bardziej, gdy w kieszeni siedzi jeden adorator, a kolejny idzie kilka kroków z tyłu. Jakież on miał powodzenie… I to wśród tej samej płci, chociaż innych ras. Niebezpiecznych ras, co najzabawniejsze. Czy wszystkie elfy to spotykało?
- Bo myślałem o czymś głupim, ale już nie będę. – nie kłamał, chociaż był to sposób na wymiganie się od odpowiedzi.
- W tej małej głowie powstają tylko głupie myśli. – zauważył Otsëa i popukał palcem w czoło chłopaka. – Myślę, że powinieneś iść w środku i porozmawiać trochę z griffinem. Jest pewnie zazdrosny, że jego samica kręci z innymi. – specjalnie to powiedział by bardziej zawstydzić elfa i naturalnie mu się udało.
Lassë spłonął rumieńcem, ale zwolnił. Nie miał pojęcia, co mówić, ale przecież coś musiał. Wypadało.
- Więc, yyy…
- Nie musisz, jeśli nie chcesz. – głos griffina był wyjątkowo łagodny, jak na niego. Zazwyczaj starał się zawładnąć chłopakiem od pierwszej chwili, a teraz wydawał się jakiś zmieniony, zupełnie inny. Nie swój.
- To nie tak. – elf zawahał się. – Ja naprawdę cieszę się, że do nas przystałeś. To dla mnie bardzo ważne. Atakowałeś nas razem ze swoimi braćmi, ale przecież my też z wami walczyliśmy. To nie tak, że… Sam nie wiem. – mieszał się w tym, co mówił. – Po prostu dobrze, że jesteś, ale nie chcę być twoją samicą. – zastrzegł z lekkim uśmiechem. To tak dziwnie brzmiało. Tak zabawnie.
- Porozmawiamy o tym, kiedy lepiej mnie poznasz i będziesz gotowy. – uciął Earen, co jednoznacznie świadczyło o tym, że nie planował przestać się starać i nic dziwnego. Elf zdawał się całkiem niezłą sztuką. Piękny, całkiem inteligentny, zdeterminowany i uparty, rozkosznie ciapowaty, chociaż to z pewnością zakrawało na wadę.
Lassë ziewnął przeciągle i przetarł zmęczone oczy. Był śpiący i dobrze wiedział, że powodem tego zmęczenia była noc spędzona na kręceniu się w koło barda. Nie wypadało teraz upominać się o chwilę odpoczynku toteż brnął przed siebie, a wiedząc, że las nadal pełen jest niebezpieczeństw, starał się nie wpaść w żadne tarapaty. Nie mniej jednak cały czas myślał tylko o jednym – o słodkim śnie w cieple, o zamknięciu oczu i oddaniu się we władanie snu. Sen, sen, sen… Powieki niemal opadały mu, gdy szedł spokojnie za bardem. Nigdy więcej kręcenia się po obozie w nocy!

Tego dnia pokonali całkiem spory kawałek drogi, chociaż w dalszym ciągu nie zdołali wydostać się z lasu nie wspominając już o granicy z zachodem, gdzie pola powoli wysychały i przechodziły w bezkresną pustynię. Miną całe tygodnie nim czwórce wędrowców uda się chociażby zbliżyć do stepów, a może i miesiąc nim zatrzymają się w mieście nad morzem, gdzie będą mogli poszukać chętnego do pomocy maga, który przyłączy się do nich i zechce brać udział w ich niebezpiecznej wyprawie. Istniała również możliwość, że nie zdołają znaleźć nikogo obdarzonego mocą. W prawdzie magów było bez liku, ale większość z nich należała do grupy zadufanych w sobie samolubów, którym nigdy nie starczało pieniędzy, gdyż chętnie zaglądali do kieliszka. Może były to tylko stereotypy, ale w większości przypadków oddawały rzeczywistość toteż podróżnicy nie mogli być pewni swego.
- Znowu jesteśmy śledzeni. – odezwał się po dłuższej chwili ciszy Earen. W tym czasie wędrowcy wypoczywali w cieniu drzew.
Lassë zadrżał i rozmasował sobie ramiona. Czy to znowu żarłoczne drzewa poszukiwały mięsa by przetrwać? A może zagrożenie było jeszcze większe i trafili na całą kolonię, o której wspominał bard?
- Tak, wiem. Czuję ich. To wilki. Może ich być około pięciu osobników. – przytaknął Otsëa. – Nie wiem czy nas śledzą, ale na pewno są niedaleko. Powinniśmy zostać tu na noc. – uniósł rękę wskazując palcem korony drzew. – Tam się wdrapiemy i przekonamy się, czy nas szukają, czy tylko przechodzą tędy.
- Na drzewach? Ale przecież…  - elf zawahał się.
- Tak, wyczują nas, ale tam nie wejdą, jeśli będziemy ich celem. Jeśli to nie o nas chodzi, wtedy odejdą nie zwróciwszy szczególnej uwagi na obce zapachy. To wilki, a nie psy gończe. Nie bój się, tym razem jestem w pełni sił, więc dam sobie radę nawet z całą watahą, bylebyś był bezpieczny. Jesteś naszą głową.
Cokolwiek chciał osiągnąć tymi słowami bard, najpewniej mu się udało, gdyż chłopak uśmiechnął się trochę zawstydzony i wyglądał na zdecydowanie spokojniejszego niż wcześniej. Wilki były niedaleko, a on czuł się bezpieczny w otoczeniu przyjaciół, jak myślał już o nich wszystkich.
Idąc za radą Otsëa cała czwórka poczęła wdrapywać się na drzewo. Zadanie było trudne, ale nie niemożliwe do wykonania, kiedy elf został podsadzony do jednej z gałęzi, zaś inni używając swoich umiejętności gatunkowych szli w ślad za nim. Tylko Niquis pozwolił sobie na zachowanie swojej miniaturowej postaci, dzięki czemu nie musiał się wcale wysilać, ale skorzystał z darmowej windy pod postacią elfa. Futrzak rozleniwiał się coraz bardziej i istniała pewna obawa, iż z czasem zacznie tyć od liści mięty i bezmyślnego bezruchu, w jaki popadał. Nawet teraz leżał grzecznie w przytulnej kieszeni płaszcza i ani myślał wychylać się niepotrzebnie z tej kojącej ciemności. Mógł spać, kiedy mu się podobało, jeść, kiedy miał ochotę i nie było potrzeby by rozmawiał z wrogami.
Lassë chwycił z całych sił jedną z gałęzi, kiedy zachwiał się stojąc na innej. Nie był pewny, czy zdoła spać na tak niepewnym gruncie, chociaż gdzieś wewnątrz jego elfiego ciała kryła się siła, która bez problemu mogła pomóc mu w tej chwili. Czyż jego rasa nie należała do najzgrabniejszych i najzwinniejszych? Gdyby tylko przypomniał sobie to uczucie lekkości, jakie towarzyszyło poruszaniu się po drzewach… Zbyt długo chodził po prostej, ugniecionej ziemi, a co za tym idzie musiał na nowo oswoić swoje ciało z innymi warunkami. Cały jego organizm wydawał się drżący wewnątrz, jakby mrówki wchodząc na jedną z jego nóg poruszały całą resztą. Gdzieś wewnątrz jego żołądka coś puchło wypełniając całą klatkę piersiową, umysł stawał się niespokojny. I nagle wszystko minęło równie szybko, jak wcześniej się pojawiło. To, co było niepewnością wyparowało i pozostawiło czystą pewność. Lassë wiedział, że da sobie radę, że został stworzony by walczyć z takimi przeciwnościami losu.
Spojrzał na dwóch mężczyzn wdrapujących się wyżej i wyżej, czytał w ich spojrzeniach, które poganiały go, zachęcały by wspinał się dalej póki nie będzie pewny, że wilki go nie dostaną, nie wyjdą do niego bezczelnie próbując ściągnąć w dół.
Stare drzewo wydawało się nie mieć końca toteż zatrzymali się mniej więcej w połowie. Ziemia została daleko w dole i najpewniej bardzo szybko całkowicie zniknęłaby przysłonięta liśćmi, gdyby pozwolili sobie na przesunięcie się o kilka metrów w górę. Takiej potrzeby jednak nie było toteż rozsiedli się stosunkowo wygodnie.
Tak, podobny sposób uniknięcia kłopotów Otsëa zaproponował, gdy ich śladem podążali złodzieje. Tyle tylko, iż teraz nie planowali atakować, a jedynie upewnić się, że zdołają bezpiecznie przejść resztę lasu.  Tylko to się liczyło.
Wilki pojawiły się pod ich kryjówką w zaledwie pół godziny później, kiedy to napięcie sięgało zenitu, a gałęzie wbijały się w ciała. Początkowo przyjazne drzewa okazały się nieprzyjemnie kanciaste, gałęzie podejrzanie cienkie i niestabilne. Im dłużej tam tkwili tym trudniej było im się utrzymać, zastygać w bezruchu. Wszystko było inne niż w chwili, kiedy wdrapywali się na górę, a przecież nie mogło się zmienić. Nie w przeciągu tych kilku chwil.
Niewielka wataha wyczuła ich zapach. Poczciwe, chociaż zdecydowanie niebezpieczne pyski zanurkowały w trawie, gdzie zwierzęta szukały śladów bytności niewielkiej drużyny. Starały się znaleźć drogę, którą ta mieszanka ras mogła odejść, ale z którejkolwiek strony by nie wąchały, nigdzie zapach nie był tak intensywny, jak w tym jednym miejscu – zaraz pod drzewem. Wilki w końcu zrozumiały, jaki podstęp zastosowano i unosząc wysoko łby szukały między gęstymi gałęziami intruzów. Może to na ich terytorium znalazła się czwórka wędrowców? Któż mógł to teraz wiedzieć?
Bestie przybrały ludzie kształty, zaś Lassë z ulgą przyjął fakt, iż nie rozpoznaje żadnego z mężczyzn. Nie należeli więc do grupy, która uprowadziła go chcąc pożywić się jego mięsem. Ci wydawali się wystarczająco zadbani by przyjąć za pewnik, iż jedli chwilę wcześniej i nie szukają posiłku składającego się z elfa, tiikeri, smoka i griffina. Chociaż, czy ktokolwiek mógł odpowiadać za to, co działo się w wilczych głowach?
- Kim jesteście?! – wrzasnął do siedzących na drzewie postaci lider tej drobnej grupki.  – To nasz teren! – odpowiedział na pytanie, które dręczyło barda.
- Podróżnymi! – Otsëa podniósł głos by stojące na ziemi wilki dosłyszały jego słowa. – Nie chcemy wam zagrozić, ani zajmować waszego terytorium. Zamierzamy tylko przez nie przejść i zniknąć tak szybko, jak to możliwe!
- Macie ze sobą elfa! – rzucił jakby z wyrzutem nieznajomy wilk.
- I nie handlujemy jego mięsem! – od razu sprostował bard. – Nie oddamy go, więc zapomnijcie o tym, że zdołacie cokolwiek utargować za bezpieczne przejście. Jeśli będziemy musieli, wtedy rozegra się między nami walka, której nie przeżyjecie wy, bądź my. To nieistotne, jak długo nie ma pewności, kto wyjdzie z tego cały!
Wilki miały świadomość, że mężczyzna mówi prawdę. Nigdy nie było pewności, kto straci ludzi, a w takiej sytuacji lepiej było zawierać chwilowe pokoje niż ryzykować.
- Niech będzie! Ale macie się wynieść jak najszybciej!
- Jak tylko zejdziecie nam z drogi. – padła odpowiedź. – Nie zawierzam wam na tyle by zaryzykować atak na naszego elfa.
Grupka na dole roześmiała się głośno i charcząco. Nikomu nie należy ufać, więc słusznie bard obawiał się zdrady, tak jak i oni mogliby zostać zaatakowani przez wędrowców. Wilki nie przestając się śmiać odeszły spod drzewa i zamieniając się w zwierzęta pognały w las na północy. Tym samym nie groziło im kolejne spotkanie, a elf mógł odetchnąć z ulgą. Dzięki temu nie skończy w żołądku kolejnego łasego na jego mięso zwierzaka. Nie musiał pytać, dlaczego to właśnie nim interesowały się wilki, gdyż znał odpowiedź od chwili, gdy zdradziła mu ją poprzednia wataha. Jego ciało było niczym afrodyzjak dla głodnych wilków, kiedy tak rozpływało się w ustach, było gorące, świeże, pełne aksamitnej krwi.
- Zejdziemy za godzinę. Muszę mieć pewność, że odeszli, a nie zaczaili się na nas. – bard przesunął się na swojej gałęzi podchodząc bliżej elfa i złapał go lekko za kostkę masując ją opuszkami palców. – Nie dam cię zjeść. Prędzej sam bym cię połknął niż oddał innym. Z resztą, Earen na pewno zrobiłby podobnie. Usiądź i postaraj się wypocząć. Miałeś niespokojną noc. – na jego twarzy pojawił się cień kpiącego uśmiechu.

4 komentarze:

  1. OOo smok jest taki słodki i opiekuńczy.Dobrze, że elf zyskał nową pewność siebie i ma zamiar walczyć o to co mu się należy. Cudowna notka

    OdpowiedzUsuń
  2. Filutek z tego Otsëa xD
    Podoba mi się to, jak drobnymi gestami okazuje elfowi swoje zainteresowanie. Hm, nawet, gdyby i Earen chciał spróbować czegoś takiego, to raz, że bard by mu zaraz pokazał zęby, a dwa... Nie wiem, czemu i nie chcę źle oceniać, ale wydaje mi się, że griffin nie ma w sobie takiej delikatności...
    A Niquis faktycznie trochę zleniwiał. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. xD końcówka mnie rozwaliła! :) Earen i Niquis mogli by w końcu coś robić w swoim kierunku =.= oboje są zwierzątkami futerkowymi a Lasse miałby się super bo by go wilczek zostawił a poszedł do białego stworzona i by się nad nim pastwił. ;) weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    fantastycznie , tak tak tylko Otsea może mu dogryzać, no i kolejna watacha, ale właśnie bard nie pozwoli nikomu tknąć elfa... jak i na pewno pozostali...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń