niedziela, 17 lutego 2013

43. I wtedy zapadła cisza...

NOTKI ZAWIESZONE NA CZAS NIEOKREŚLONY. KOMPUTER IDZIE DO NAPRAWY I NIE WIEM, KIEDY ZECHCE WRÓCIĆ.


.


Czy Otsëa naprawdę powinien wykorzystywać słabość elfa w takiej chwili? Czy było to w ogóle jakąkolwiek słabością, jeśli elf zwyczajnie tego potrzebował? Jeśli szukał tej bliskości, sam inicjował pocałunki, dotykał i rozbierał? Nie, to zdecydowanie nie było żadną formą wykorzystywania, a nawet nie zaliczało się do pomocy. Lassë pragnął, więc bard ofiarowywał to, co mógł ofiarować.
Krótkimi, gwałtownymi ruchami młody elf pozbywał się odzienia smoka, jakby pośpiech mógł cokolwiek zmienić, mógł zapewnić go o tym, że postępuje słusznie, że jego ofiara nie ucieknie w popłochu, gdy ją zaatakuje. Tyle, że bard nie wydawał się przestraszony i gotowy do ucieczki. Wręcz przeciwnie, był zdecydowany odpowiadać na zaloty chłopaka i z tego też powodu złapał go za ręce, pocałował je kojąco i rozebrał w pierwszej kolejności jego. Dopiero wtedy pomógł w zdejmowaniu swoich ubrań by ostatecznie obaj pozostali nadzy, nieskrępowani i gotowi na wszystko.


Czując chłodny, świeży powiew w intymnych partiach swojego ciała elf oprzytomniał, uświadomił sobie, co właściwie robi. Już mniej zdecydowanie dotykał silnego, gładkiego ciała smoka, które wydawało się płonąć wewnętrznym ogniem.


- Zaczynasz wątpić? - zapytał Otsëa swoim dźwięcznym, męskim głosem, którego nie dało się zapomnieć, a który wywoływał ciarki na nagim ciele.


- Nie. To nie tak... Nie do końca tak... - wahał się elf, ale przysunął się dzielnie do mężczyzny i położył głowę na jego ramieniu.


- Sam nie wiesz, czego chcesz. - stwierdził z rozmysłem bard, co chłopak skwitował pokornym kiwnięciem głową.


Rzeczywiście nie wiedział, czego wymaga od mężczyzny, czego od samego siebie, od świata, czy innych. Był zagubiony, ale jedno wiedział na pewno – chciał by bard był blisko, możliwie najbliżej.


- Chcę ciebie. - powiedział po chwili i odsunął się nieznacznie od mężczyzny patrząc mu w oczy. - To jedno wiem.


Tym razem to smok skinął krótko i kładąc dłonie na bokach elfa pchnął go swoją piersią kładąc na pachnących świeżo liściach.


- Obyś tego później nie żałował. - upomniał go i wpił się w miękkie, niewinne usta Lassë smakując jego pocałunków.


Powoli, morderczo dokładnie, przesunął zgrabnymi palcami po udzie chłopaka od kolana do samego biodra. Lekko szczypał skórę, kiedy przypominał sobie jej strukturę i delikatność. Elfy były nie tylko smaczne, ale także bardzo, ale to bardzo miękkie, kiedy chodziło o miłość. Kobiety żadnego gatunku nie miały tak gładkiej skóry, tak podatnej na pieszczoty, zaś Lassë wydawał się najbardziej kruchy ze swojej rasy. Może było to tylko złudzenie spowodowane jego brakiem pojęcia na temat daleko zaawansowanej miłości fizycznej, a może zwyczajnie Natura obdarzyła go słodką nieświadomością wpływającą na ciało? Któż odgadnie, co takiego chodziło po głowie Pani, gdy go tworzyła?


Otsëa oderwał się od pieszczonych warg i zsunął swoje na szyję i obojczyki elfa. Nie spieszył się powoli wspominając chwilę, gdy kosztował go pierwszy raz. Teraz miał zamiar pozwolić sobie na więcej toteż pośpiech nie był wskazany. Gdyby spłoszył tego delikatnego króliczka musiałby głodować przez bardzo długi czas. Zamiast tego starał się jak najwolniej, ale i najnamiętniej wodzić ustami po płaskiej, niemal nieumięśnionej piersi, pod którą kryło się drobne, szalone serce, którego bicie czuł pod wargami. Jak to możliwe, że elf wytrzymywał jego szaleńcze tempo?


By uspokoić chłopaka mężczyzna położył dłoń na jego brzuchu i gładził go powoli, subtelnie, niemal mozolnie. Ukąsił lekko ucho swojego przyszłego kochanka i polizał jego muszelkę.


- To nie będzie tak straszne żebyś miał umierać jeszcze zanim cokolwiek zrobiłem. - wyszeptał rozbawiony.


- Przecież nie umieram! - prychnął nadąsany chłopak, ale jego twarz poróżowiała. Wiedział, że bard wyczuwa wszystko, co dzieje się pod cienką skórą, jakby miał wgląd w głąb piersi Lassë. - Jesteś okropny! - prychnął rozeźlony, chociaż niewiele realnego dąsu było w jego słowach.


- Kręci cię to, prawda? - na twarzy mężczyzny pojawił się lekko ironiczny uśmiech.


- Bynajmniej. - buńczuczny syk był jedynym, co mogło opuścić usta chłopaka na niedługo przed tym, jak został pocałowany. Teraz nie miał najmniejszego zamiaru protestować. Pozwolił na ten pocałunek, pozwolił na dotyk. Nie ważne, czy cokolwiek go „kręciło”, czy cokolwiek zwiększało odczuwane przez niego podniecenie. Było mu dobrze i to się liczyło.


Cały drżał, kiedy Otsëa całował jego delikatną pierś i kąsał wrażliwe sutki. Do tej pory nie był dotykany w taki sposób, nie był tak pieszczony. Nic dziwnego, że każde nowe doznanie było dla niego małym rajem. Cudowny dotyk, wspaniałe pocałunki, nie mniej obłędne ugryzienia... Wszystko tak intensywne, tak przyjemne.


Gdy tylko Lassë poczuł, że między jego udami zapanowało gorące poruszenie, które wypełniało wigorem tę część jego ciała, uświadomił sobie, jak bardzo jest bierny, podczas gdy powinien odpowiadać na każdorazową pieszczotę, jaką otrzymywał. Wziął się więc w garść i wysilił na tyle, by usiąść zamiast biernie leżeć. Pozwolił sobie także na tę drobną formę aktywności, jaką było objęcie dłonią członka barda i poruszanie palcami – niepewnymi, delikatnymi, tak słodko nieprzyzwyczajonymi do rozkoszy dotyku.


Otsëa uśmiechnął się lekko, westchnął i pochwalił elfa za starania. Rozsunął nogi odrobinie szerzej, by chłopak mógł bez przeszkód działać, a tym samym odbierać każdy rozkoszny gest, który mu ofiarowano. Ich usta połączyły się kolejny już raz w gorącym, miękkim pocałunku. Najwidoczniej nie mieli tego dosyć, ale bard nie mógł bezczynnie czekać. Odsunął się od chłopaka i złapał jego nadgarstki lekko je ściskając. Unieruchomił jego ręce nad głową, patrzył jak elf zaciska swoje sprawne palce na źdźbłach trawy nad sobą. Była to idealna pozycja, gdyż Otsëa wolnymi pocałunkami brnął w dół przez tę wątłą pierś, aż do brzucha, który upodobały sobie jego wargi. Całował, muskał, lizał i bawił się tą delikatną skórą, póki nie ruszył niżej. To właśnie tam, na słodkim podbrzuszu, zatrzymał się na dłużej. Czuł, jak członek chłopaka lekko ociera się o jego szyję, jak płonie i pragnie. On również chciał już sięgnąć dalej w tym wszystkim, więc objął wargami sam rozgrzany czubek czym wyrwał cichy pisk z ust swojego kochanka. Zassał lekko, gdy palcami pieścił sztywny trzon. Nie spieszył się, ale powoli, sprawnie chłonął całą tę rozkosz, która wydawała się płynąć w szalonym tempie także przez jego ciało, przez jego głowę. Czuł się tak, jakby różowa mgła zasnuła mu wizję, wzięła we władanie mózg. Mógł tylko czerpać i dawać przyjemność.


W końcu wsunął palce w usta jęczącego elfa i pozwolił mu je zassać w niekontrolowanym odruchu, jaki zawładnął ciałem Lassë. Nie spieszył się wiedząc, że musi czekać, aż ich wilgotność się zwiększy, a wtedy mógł sięgnąć zgrabnego tyłeczka, który nie zaciskał się, nie bronił. Zupełnie jakby nie wiedział, co go zaraz spotka. Palce natarły gwałtownie na nieświadome niczego wejście. Jeden wsunął się bez najmniejszego problemu zanim elf zacisnął mocno mięśnie zaskoczony.


- C... Co? - wyrwał się z jego ust cichy jęk.


- Nic. - bard uśmiechnął się pod nosem. - Dzisiaj nie dam ci się wywinąć zbyt łatwo. Chcesz mnie blisko, prawda? - gdy otrzymał niepewne skinienie kontynuował. - To będzie najbliżej, jak się da. Nie musisz się niczego obawiać. Zadbam by bolało możliwie najmniej. Z resztą, będzie tak przyjemnie, że nic ci nie przeszkodzi w czerpaniu z tego satysfakcji.


- S... Skąd to wiesz?


- Prawdę mówiąc to słyszałem. - Otsëa wzruszył ramionami. - Nie myślisz chyba, że bałamucę wszystkie napotkane po drodze elfy?


- A nie? - na twarzy bladego z powodu szoku elfa pojawił się zawadiacki uśmiech.


- Pożałujesz tego. - ostrzegł bard i powoli poruszył palcem znajdującym się w chłopaku. Nie chciał go skrzywdzić, nie chciał go nawet straszyć, więc powrócił do przerwanego zajęcia, jakim było lizanie jego członka. Teraz gra toczyła się o naprawdę wysoką stawkę, o rozkosz nie do opisania i przyjemność dla jednego, jak i dla drugiego. Nie ważne, co tak naprawdę do siebie czuli, dlaczego ich do siebie ciągnęło. Ważne, że pragnienie nie pozwalało normalnie oddychać i zwyczajnie musieli się do siebie zbliżyć – bardziej, jeszcze bardziej, możliwie najbliżej.


Lassë jęknął głośno i wypuszczając trawę z rąk zacisnął dłonie na włosach barda. Był zaskoczony tą intensywnością doznania, jego siłą i przyjemnością. Zamknął oczy, łapał gwałtownie powietrze i robił, co w jego mocy by przetrwać, nie umrzeć z rozkoszy, nie dać się zbyt łatwo zdominować. Jakby tego było mało uciążliwy palec przez cały czas drażnił delikatne ścianki jego wnętrza, rozciągał je i poruszał się nieubłaganie powoli, ale dokładnie. Ciężko określić, co dokładnie odczuwał, kiedy narażony na to wszystko wił się na tej niewielkiej przestrzeni między drzewami. Gdyby ktoś ich teraz zobaczył elf spaliłby się ze wstydu, jak umierający feniks. Nie, tego było za wiele! Nie wytrzymał dłużej i pozwolił by cała przyjemność opuściła jego ciało. Wiele kosztowało go wtedy stłumienie wszelkich odgłosów, jakie mogłyby wydobyć się z jego gardła. Mimo wszystko, nie pozwolił sobie na krzyk, czy chociażby jeden jęk. Już i tak zbyt wiele dziwnych dźwięków z siebie wydał.


- Nie skończyłem jeszcze. - ostrzegł Otsëa, jakby Lassë mógł mu uciec, kiedy leżał spocony i zasapany ani myśląc o poruszaniu się.


- Za to ja tak. - mruknął buńczucznie elf przez nadal lekko zaciśnięte gardło, ale daleki był od rzeczywistego pogodzenia myśli ze słowami. Nie potrafiłby teraz odmówić bardowi siebie. Nie, kiedy dostał tak wiele. Nikt inny nie dał mu czegoś podobnego.


Smok uśmiechnął się pod nosem i skinął głową.


- Jasne. - rzucił obojętnie, a jego ręce skupiły się teraz na uciążliwym, dokładnym pieszczeniu wejścia, które miał zamiar penetrować za niespełna kilka chwil. Gdyby musiał, pewnie zdołałby powstrzymać swoje pragnienie, ale patrząc na elfa wiedział, że nie musi. Ten szczery i niewinny chłopak nie potrafił odmówić mu niczego po tym, jak otrzymał w zamian tyle własnej przyjemności.


Otsëa walczył ze swoją chęcią przyspieszenia całego procesu, kiedy szukał wytchnienia w pocałunkach. Nie znalazłszy ukojenia musiał zaryzykować i dodać kolejny palec. O dziwo, udało się bez większego problemu, jakby elf miał na to większy wpływ niż początkowo sądzono. Jego ciało otworzyło się chętnie, chociaż nie łatwo było przygotować go należycie bez jakiegokolwiek dodatkowego środka na zwiększenie wilgotności. Był więc zmuszony polegać na swojej ślinie, której produkcje wymusił słodkimi źdźbłami, które zerwał naprędce. Zmusił więc swoje ciało do jeszcze chwili spokojnego trwania w bezruchu i dopiero mając pewność, że nie skrzywdzi kochanka przysunął do jego drobnej ciasnoty swój członek.


Wchodził powoli, kawałek po kawałku chociaż wiedział, że wydłuży to odczuwany przez elfa ból. Ten jednak nie cofnął się, ale zagryzł wargi i robił, co w jego mocy by rozluźnić spięte ciało.


W końcu jednak miał w sobie całą tę sztywną wielkość, która zastygła w kojącym, zbawiennym bezruchu. Pierwsze pchnięcia były najgorsze. Lassë miał wrażenie, że został całkowicie rozerwany, a jednak sądząc po spokoju barda wcale do tego nie doszło. Otsëa był jednak rozpalony, zdrowo rumiany na twarzy, więc chłopak mógł czuć dumę z tego powodu. W końcu to on doprowadził mężczyznę do takiego stanu. Tak, mógł być z siebie dumny.


Jęknął głośno, kiedy nadeszło pierwsze przyjemne pchnięcie. Teraz dopiero poznał, co to rozkosz. Nagle poprzednie przyjemności wydawały się mniej istotne, nie tak intensywne. Każdy mocny ruch bioder Otsëa był jak rażenie piorunem. Teraz nie dało się zatrzymywać głosu gdzieś głęboko w sobie. Jęki same wydobywały się z drobnej piersi elfa, za każdym razem gdy biodra smoka nacierały na niego.


Westchnienia dwójki kochanków były coraz częstsze, coraz głośniejsze. Jak dobrze, że ich towarzysze byli zbyt daleko by ich nakryć. Rezygnacja z takiej rozkoszy była już niemożliwa. Nawet w Lassë ból mieszał się z przyjemnymi doznaniami, z łaskotaniem w podbrzuszu. Nie ważne, czy kiedykolwiek byli z kimś równie blisko, choć było ogólnie wiadomą sprawą, że dla elfa wszystko to stanowiło nowość. To było cudowne, wręcz oszałamiające, kiedy umięśnione ciało barda kładło się na drobnym elfie z każdą chwilą, gdy elektryzujące bodźce przesuwały się po całym ciele, jakby płynęły z krwią.


Sapali, dyszeli, pokrzykiwali i jęczeli póki spełnienie nie otuliło ich ciepłym kokonem wycieńczenia i wonią miłości, która rozlała się po nich.


Otsëa przygarnął elfa bliżej siebie, pocałował w spocone czoło i uśmiechnął się pod nosem. Dostał więcej niż spodziewał się otrzymać i teraz na pewno nie mógł żałować decyzji o przyłączeniu się do elfa na stałe.


 

 

4 komentarze:

  1. Cudowny rozdział.W końcu smoczek dobrał się do majteczek elfa. Tak sobie myślę, że gryf wyczuje, że jego ,,wybranek na samice'' nie jest już czysty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram przedmówczynię... Earen wykryje pismo nosem. xD
    Chłopaki poszli na całość. ;3 Nie wiem, dlaczego odnoszę wrażenie, że gdzieś w krzakach czai się Niquis. xD
    Lassë poznał najbliższy kontakt, Otsëa pożarł króliczka (a u mnie był zajączek xD), choć nadal wyczuwam w nim takie... samolubne... okruchy bytu. Jakby fakt, wybrał elfa na swoją smoczycę (xD), a z drugiej traktował go jak przydatny ekwipunek, z którego może skorzystać, popieścić, porozmawiać. Hm, to chyba cecha smoków.
    W ogóle niektóre zdania rozniosły mnie bardzo, bo te z mojego rozdziału nakładały się niemal z nimi. xDD Po prostu jesteśmy genialne (a ja skromna, hu huu) xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam ze zniknelam ale mój notebook już od dłuższego czasu w naprawie :\l ale rozdziały boskie^^ *.* proszę o kolejny rozdział jak najszybciej, oczywiście jak bd miała juz komputer ;) weny zycze i szybkiego powrotu :) miłego weekendu ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka,
    cudownie, goraco... obaj czerpali wielką przyjemność z tego zbliżenia, chociaż ciekawe czy pozostała dwójka jednak nie słyszała i czy na przykład nie wyczuwały w zapachu czegoś...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń