niedziela, 10 lipca 2016

43. Wspomnienia nadchodzących czasów

Na twarzy Eressëa pojawił się subtelny uśmiech zdradzający wyraźne zadowolenie. Wprawdzie kąciki jego ust uniosły się tylko delikatnie, ale emocje sięgnęły oczu, które rozbłysły wyższością i pewnością siebie.
- Nie możesz się doczekać. - zauważył oblizując wargi i sięgając po koszulę mieszańca, który podniósł się do siadu, dzięki czemu smok mógł podciągnąć ją do góry i ostatecznie zdjąć. Pchnął Seet-Fara na siennik i przesunął dłońmi po gładkiej, lekko umięśnionej piersi. Ponownie przesunął językiem po ustach i ostatecznie pochylił się przysysając do sutka kochanka. Szarpał go lekko zębami, gładził wargami, pieścił językiem.
- Mm, lubisz się bawić? - ciało mieszańca wyraźnie odczuwało rozkosz płynącą z takich pieszczot. Drżało, było zroszone potem, pierś unosiła się i opadała coraz szybciej, a w niej serce przyspieszało gwałtownie. Członek chłopaka również zdradzał rosnącą z każdą chwilą przyjemność. Spodnie opinały go krępując krocze, toteż kochanek zlitował się nad nim zdejmując je z wąskich bioder. Seet-Far ugiął nogi w kolanach i rozsunął je lekko, dzięki czemu Eressëa miał okazję w końcu na poważnie zająć się jego ciałem. Z wyraźnym zadowoleniem zaatakował palcami drobny pierścień mięśni, który potrafił rozpalić wszystkie jego zakończenia nerwowe do czerwoności.
- Och, przestań się już bawić! - prychnął po niedługiej chwili rozbawiony chłopak i objął kochanka nogami w pasie.
- Z przyjemnością. - smok ukłonił mu się lekko i bez najmniejszego problemu zdołał wbić się w mieszańca jednym płynnym pchnięciem. Pocałunkiem uciszył jęk bólu i rozkoszy, odczekał niezbędną chwilę zanim oddał temu słodkiemu wejściu całego siebie.
Zaczął powoli, niemal leniwie, chociaż pragnął poddać się szalejącym w nim płomieniom przyjemności. W panowaniu nad sobą wcale nie pomagał mu kochanek, który ssał jego usta zapamiętale, kąsał je dotkliwie i współpracował ze smokiem całym swoim ciałem.
Pchnięcie po pchnięciu, powoli, mocno, dokładnie. Dłoń Eressëa intensywnie pieściła krocze kochanka, masowała troskliwie w idealnym rytmie. Słodko, rozkosznie, coraz szybciej i niespokojniej. W końcu ich ciała splotły się w namiętnym tańcu, dając sobie nawzajem wszystko, co mieli. Ich świat ograniczył się do tłumionych pocałunkami jęków, spragnionych pchnięć jednego i odpowiedzi drugiego.
Byli już o krok od szczytu, kiedy ich serca podskoczyły gwałtownie. Obcy, chociaż jednocześnie jakże znajomy głos od strony drzwi był jak trzaśnięcie bicza.
- Od dawna nie widziałem cię tak żywym.
- Kurwa! - warknął smok, którego dłonie zamieniły się w szpony zaciskając się boleśnie na udach mieszańca.
- Auć! - na nogach chłopaka rozkwitły czerwone kwiaty krwi, chociaż ból jaki odczuł, kiedy pazury kochanka wbiły się w jego ciało był tłumiony przez zaskoczenie nagłym pojawieniem się w pokoju niespodziewanego gościa.
- Mistiel! - oczy Eressëa zabłysły złotem furii, kiedy odwrócił się do stojącego pod ścianą Pustelnika.
- Czempion Pradawnej Ziemi otworzył oczy, za jego sprawą jedna z wiosek przestała istnieć w przeciągu pół godziny, Żywioły nie rozumieją dlaczego wasza podróż przebiega w tak ślimaczym tempie, a tymczasem ty oddajesz się przyjemnościom cielesnym? Nie sądziłem, że jesteś w stanie oddać się komukolwiek po tym jak...
- Stul pysk! - Eressëa odsunął się od Seet-Fara, który spoglądał pusto w sufit zawiedziony tym, że odebrano mu szansę na spełnienie. - To co, komu, gdzie i kiedy wkładam nie powinno obchodzić Żywiołów. Zabrały mi wszystko, nagle rzuciły swoimi pieprzonymi zagadkami, dały mi trójkę dzieciaków pod opiekę i oczekują, że pobiegnę z wywieszonym ozorem za ich zasranym patykiem?! - przesunął dłonią po włosach odgarniając je z wilgotnej twarzy. W nosie miał bliznę, kiedy nago stał naprzeciwko osoby, która była mu bratem w czasach niewinności, nadziei i wiary.
- Żywioły pomogą wam przejść dalej. - Druid nic sobie nie robił ze zjadliwego tonu dawnego przyjaciela. - Macie coraz mniej czasu...
- Nie interesuje mnie to! Wyjdź stąd!
- Smoku... - warknął ostrzegawczo Pustelnik.
- Spierdalaj! - Eressëa w mgnieniu oka znalazł się przy Druidzie i zacisnął szpony na jego szyi. Był gotowy jednym ruchem zakończyć tę farsę. Rozszarpać gardło, złamać kark, zmiażdżyć krtań. Jeden ruch i poza nim nie pozostanie już żaden prawdziwy świadek wydarzeń mających miejsce przed wieloma tysiącleciami, które uczyniły go tym, kim teraz był.
- Nie! - pisnął spanikowany Seet-Far i zerwał się na nogi. Nagle znalazł się przy smoku kładąc dłoń na jego dłoni, zaciśniętej nadal na szyi Pustelnika. - Nie rób tego. Przeżyłeś swoje życie. Kochałeś i cierpiałeś... Nadal cierpisz. Chcesz zginąć, wszystko jest ci obojętne, ale bezustannie otaczają cię ci, którzy mają prawo żyć, mają prawo poznać czym jest miłość i ból, który ze sobą niesie. Zabij posłańca Żywiołów, a może zaprzepaścisz naszą szansę na ratunek dla tego świata.
- Sądziłem, że to ty oszalałeś po tym, co się wydarzyło, ale może w rzeczywistości obaj jesteśmy szaleni. - wysyczał do Pustelnika przez zęby Eressëa jakby mieszaniec wcale się nie odezwał. Jeśli twoje pieprzone Żywioły chcą nas przenieść, niech to zrobią, ale jutro. Dziś zostajemy tutaj, dziś wypoczywamy. - smok westchnął i walcząc z samym sobą zabrał rękę z szyi tego, którego znał dawniej pod imieniem Mistiela.
- Niech i tak będzie. - zgodził się cichym, nieobecnym niemal głosem Pustelnik, kiedy po jego uwolnieniu Seet-Far odetchnął z ulgą. - Pamiętaj jednak o tym, co powiedział ci syn Tych, Którzy Trwają i Tych, Którzy Się Rozpływają. Nie zapominaj, że twoje życzenie śmierci może odbić się na wszystkich. Nie tylko na tych, którzy zasiedlają tę ziemię, ale i na dziecku Pradawnej Magii, na córce Wędrującego Między Światami i Stworzonego z Nienawiści.
- To brzmi niezwykle poetycko, ale świadczy tylko o tym, że Żywiołów nie interesuje to kim są, a jedynie to, jaka krew płynie w ich żyłach. Nie interesuje ich, że Seet-Far jest zagubionym chłopcem szukającym swojego miejsca, że Rambë jest tą, która dopiero uczy się świata, zaś Devi niesie na swoich barkach ciężar odpowiedzialności za tę dwójkę! To ja poznaję ich codziennie, to ja muszę patrzeć jak ufnie zawierzają Żywiołom, które ostatecznie ich zdradzą! I kiedy nadejdzie ten dzień, to ja będę patrzył jak giną, jak w ich oczach rodzi się przerażenie i zrozumienie, jak zaczynają pojmować wyrządzoną im krzywdę. Szczęśliwi, którzy nie będą w tamtej chwili kochać, ponieważ odejdą w spokoju, nie marząc o tym, by ostatni raz spojrzeć w twarz ukochanej osoby, nie będą konać pełni tęsknoty. - powiedział ciszej. - Ale co ty możesz o tym wiedzieć?! Ty, który dobrowolnie tracisz swoje człowieczeństwo.
- Nie tylko tobie Żywioły odebrały wtedy miłość. - rzucił głucho Pustelnik spoglądając swoimi zasłoniętymi bielmem oczyma na smoka i nagle po prostu rozpłynął się w powietrzu, jakby wcale go tam nie było, zostawiając Eressëa oraz Seet-Fara samych.
Smok spoglądał w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał Druid ze słabo skrywanym zaskoczeniem. Nie spodziewał się tego, co usłyszał, nie podejrzewał, że Mistiel mógł wtedy kochać kogokolwiek w sposób, w jaki kochał on. Nigdy nie dał po sobie poznać, że w jego sercu było miejsce dla kogoś wyjątkowego. Eressëa był wtedy otwarty na świat zewnętrzny, działał uznając, że lepiej żałować tego, co się zrobiło, niż bezustannie snuć marzenia o tym „co by było gdyby”. Mistiel był inny, bardziej wycofany i zamknięty w sobie, chociaż potrafił udawać, że jest inaczej. Czy to możliwe, że smok nigdy nie zauważył, że kochali tę samą kobietę?
- Jakkolwiek było to dramatyczne pożegnanie, proponuję żebyśmy się położyli. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu żebyśmy nadal sterczeli tak nadzy, ale jednak nigdzie nas to nie zaprowadzi, więc... - mieszaniec starał się rozładować napięcie. Nie chciał powracać do żadnego z poruszonych przed chwilą tematów. Ani do tych, które zabolały, ani do tych, które świadczyły o wyraźnej sympatii smoka. I bez tego Eressëa był poruszony, nagle jakby niepewny, złamany.
Nie mając pewności, czy smok się nie odsunie, złapał go za rękę i poczekał chwilę by mieć pewność, co do swojej ograniczonej, ale zawsze jakiejś władzy nad partnerem. Podprowadził go do łóżka, pchnął na nie i okrył niemal troskliwie. Cokolwiek działo się teraz w głowie mężczyzny było dla mieszańca zagadką, której nie miał prawa poznać.
Położył się obok leżącego spokojnie w bezruchu smoka i odsunął od niego na tyle, na ile pozwalało mu wąskie łóżko.

1 komentarz:

  1. ~Safira Luna Blacke10 lipca 2016 19:35

    No to wszystko robi się lekko podejrzane. :-)

    OdpowiedzUsuń