niedziela, 26 czerwca 2016

41. Wspomnienia nadchodzących czasów

Rambë obudziła nagła zmiana podłoża, na którym spała. Jeszcze niedawno nieprzyjemnie twarde, teraz odznaczało się wręcz irytującą miękkością. Otworzyła gwałtownie oczy zaskoczona tym faktem, kiedy w końcu do zaspanego umysłu zaczęły docierać jakiekolwiek bodźce z zewnątrz i rozejrzała się w ciemności. Początkowo nie mogła dostrzec niczego, ale z czasem jej oczy przyzwyczaiły się do panującego w pokoju mroku.
Leżała na łóżku, choć nie miała pojęcia, jak w ogóle do tego doszło, a obok niej siedziała wpatrzona w nią tymi wielkimi, lazurowymi oczyma Haydee. Rambë odsunęła się od gwałtownie, ale jej plecy natrafiły na ścianę. Była w potrzasku.
- Rambë, Rambë, Rambë... - Haydee pokręciła głową wypowiadając imię kobiety delikatnie, jakby mówiła do niepokornego dziecka. - Naprawdę sądzisz, że cię skrzywdzę? Próbowałam, ale mi przeszkodzono, więc nie zamierzam narażać się kolejny raz. Wręcz przeciwnie. Należymy do siebie, Rambë. Jesteś moją siostrą w Żywiole i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Nie obawiaj się mnie. - dziewczyna wyciągnęła powoli rękę i dotknęła miękkimi opuszkami palców policzka hybrydy, która nie miała już nawet sposobności, by wycofać się jeszcze bardziej. - Nie obawiaj się. - powtórzyła i przysunęła się bliżej. Ciepłe palce przesunęły się na usta Rambë pozostawiając na policzku łaskoczącą subtelnie ścieżkę dotyku.
Utkwione w lazurowej głębinie spojrzenie hybrydy spłynęło na idealne, drobne usta znajdującej się naprzeciwko niej kobiety, a następnie przez łabędzią szyję do idealnych, jasnych piersi. Dopiero teraz przypomniała sobie, że nie mają na sobie nic poza lichą bielizną osłaniającą najbardziej intymne części ich ciał. Z jakiegoś powodu chłonęła widok tej śnieżnobiałej skóry, która wydawała się nienaturalnie jaśnieć w mroku pokoju i mogła przysiąc, że jest w stanie dostrzec nawet różowe, drobne sutki Haydee.
Na pięknej, okolonej jasnymi włosami twarzy pojawił się subtelny, ale niebezpieczny uśmiech. Dziewczyna zbliżyła się jeszcze bardziej i zmarszczyła drobny nosek.
- Usiądź, proszę. Jakkolwiek ta pozycja nie wydaje mi się najgorsza, może być niekomfortowa na dłuższą metę. - zwróciła się do na wpół leżącej, na wpół siedzącej na boku towarzyszki. - O wiele lepiej. - przyznała, kiedy Rambë usiadła splatając nogi, ale wciąż opierając się o ścianę za nią.
Haydee najwyraźniej uznała to za jakiś niezrozumiały rodzaj zachęty, ponieważ zbliżyła się jeszcze bardziej do nie wiedzącej, co robić hybrydy. Była tak blisko, że ich piersi zetknęły się ze sobą, a oddechy splatały w gorącym tańcu.
- Co... co ty...? - Rambë nie zdążyła nawet dokończyć pytania, kiedy niesamowicie miękkie i gorące usta Haydee niemal zmiażdżyły jej wargi. Gdyby hybryda nie opierała się o ścianę, teraz najpewniej uderzyłaby o nią głową. Spróbowała odepchnąć od siebie kobietę, ale jej ramiona wydawały się pozbawione jakiejkolwiek siły.
Tymczasem jasnolica wsunęła dłoń w niewielką szparę, jaka powstała między ścianą, a szyją dziewczyny i przyciągnęła ją bliżej siebie. Jej drobne usta muskały odrobinę bardziej szorstkie i pełniejsze wargi zdecydowanie, ale niewinnie, póki Rambë nie nabrała gwałtownie powietrza. Wtedy dopiero Haydee naprawdę zaatakowała. Wsunęła język głęboko w usta partnerki, nie pozwoliła aby między ich ustami pojawiła się chociażby najmniejsza szparka i całowała ją namiętnie. Jej całe drobne, delikatne ciało przylgnęło zdecydowanie do większego, ale smukłego ciała hybrydy. Ich skóry dzieliły wzajemnie swoje ciepło, ich piersi zgniatały się nawzajem, łona wydawały się łączyć.
Ile czasu zajęło Rambë poddanie się i zamknięcie oczu? Ciężko powiedzieć, ale w końcu coś pchnęło ją ku temu aby ulec. Spróbowała oddać pocałunek i szybko złapała rytm, jaki nadała im jasnowłosa.
- Oddychaj przez nos. - poleciła słodkim głosem, kiedy hybryda spróbowała nabrać powietrza ustami, co sprawiło, że ciszę nocy przeciął mało romantyczny, zabawny w swojej dwuznaczności dźwięk.
Rambë posłuchała, kiedy Haydee kolejny raz złączyła namiętnie ich usta. Drobne, jasne dłonie wsunęły się w ciemne, gęste włosy partnerki, zaś hybryda położyła swoją dłoń na karku dziewczyny ściskając go lekko, masując. Jej umysł początkowo pędził, nie mógł pojąć co się dzieje, ale teraz wydawał się pusty, pozbawiony myśli, w pełni pochłonięty tym, co działo się z jej ciałem. Całowała Haydee i była przez nią całowana, czuła mrowienie rozpalonej bliskością skóry, z każdą chwilą czuła się pewniej i zaczynała dominować, a nie tylko pozwalać sobą kierować. Spoczywająca na karku jasnolicej dłoń, teraz zsunęła się na wąską, delikatną talię. Rambë naparła na partnerkę i kiedy ta objęła ją mocno za szyję, położyła ją powoli na pościeli, niemal kładąc się przy tym na niej. Nie myślała o tym, co robi, działała instynktownie, ale nie poruszała się po omacku. Niejednokrotnie widziała, jak rodzice okazują sobie czułość, czasami zdarzało się jej wrócić do domu zbyt wcześnie i nakryć ich w trakcie pieszczot będących w różnym stadium zaawansowania. Teoria wzajemnej bliskości dwójki osób nie była jej więc obca, jednak praktyka wymagała trochę więcej zaangażowania i dlatego hybryda dała się bez reszty pochłonąć tym nowym dla niej doznaniom, które pamiętała niejasno ze snu.
Przerwała pocałunek nabierając głęboko powietrza i tylko nieznacznie uchyliła powieki. Przesunęła spojrzeniem po naprawdę ślicznej twarzy Haydee, po jej drobnym, smukłym, jasnym ciele i pochyliła się nad tą łabędzią szyją całując ją, kąsając i liżąc od muszelki ucha do samego ramienia. Nawet nie wiedziała do końca kiedy, jej ręka spoczęła na piersi partnerki ściskając ją lekko, badając jej strukturę i wrażliwość. Podobało jej się to, co czuła pod palcami i całą powierzchnią dłoni. Ten ciepły, miękki ciężar, który poddawał się jej dotykowi, jakby mogła modelować kształt pieszczonej powoli piersi, rozkoszowała się drażniącą sztywnością sutka, który ujęła między palce ściskając lekko i rozcierając między nimi niczym malinę. Pchana impulsem i zachęcona pragnieniem, pochyliła się nad klatką piersiową Haydee i początkowo dla próby objęła miękkimi wargami twardą już brodawkę. Possała, pogładziła językiem i niemal uśmiechnęła się dumna z siebie słysząc ciche westchnienie kobiety. W pewnym momencie ujęła drobny sutek w zęby i unosząc głowę szarpnęła. Nie za mocno, ale tak, aby sprawić nie tylko rozkosz lecz także odrobinę bólu. Kącik jej ust uniósł się zawadiacko ku górze, kiedy jasnowłosa jęknęła głośno.
Kolejny raz złączyły się w namiętnym, gwałtownym pocałunku. Początkowo po prostu przyciągały się do siebie bliżej i bliżej, jakby chciały wtopić się w siebie nawzajem, ale nie trwało to dłużej niż minutę, po której ich dłonie powędrowały do bielizny. Rambë odsunęła się dając partnerce możliwość całkowitego rozebrania się i sama zrobiła to samo. Przez chwilę obserwowały się nawzajem, jakby planowały zapamiętać jak najwięcej szczegółów swoich ciał, ale Haydee szybko znudziła się bezczynnością. Usiadła wyciągając przed siebie ramiona i obejmując hybrydę za kark. Całując się, liżąc na zmianę wnętrze swoich ust, muskając się językami, położyły się na pościeli na boku. Ich nogi splotły się na chwilę, łona przylgnęły do siebie, dłonie dotykały namiętnie piersi i pośladków. W pewnym momencie nie potrafiły już nawet powiedzieć, która z nich była dotykana, a która poddawała się dotykowi. Ich umysły dryfowały po słodkich wodach przyjemności. Rambë była jednak świadoma swojej wilgoci na udach i rozchodzącego się łaskoczącym ciepłem po jej podbrzuszu podniecenia. Domyślała się także, że to samo musi czuć jej partnerka. Nabrała co do tego pewności, kiedy jedna z jej nóg, znajdująca się pomiędzy udami Haydee, przesunęła się bliżej dotykając gorącej, wilgotnej płci drugiej kobiety. To sprawiło, że aż zakręciło się jej w głowie.
Jasnowłosa jako pierwsza sięgnęła dłonią między nogi Rambë, dotykając powoli, delikatnie wilgotnego ciała. To sprawiło, że z ust hybrydy wydobyło się ciche westchnienie. To było przyjemne, naprawdę przyjemne. Nabrała głęboko powietrza zaskoczona, kiedy nagle palce kobiety wsunęły się w nią bez zapowiedzi. Nie wiązało się to z bólem, którego zawsze się obawiała. Uczucie było jednak dziwne, trudne do opisania, z jednej strony obce, z drugiej niejako naturalne i przyjemne. Z niejaką obawą starała się naśladować ruchy swojej partnerki, kiedy w końcu sięgnęła swoją dłonią do jej płci. Gorące i jeszcze bardziej wilgotne niż początkowo sądziła ciało poddało się jej pieszczotom. Przygryzła wargę, kiedy powoli, niepewnie wsuwała w Haydee palce. Miała wrażenie, że natrafiła na lekki opór, ale nie była do końca pewna, ponieważ już po chwili przyjemna miękkość otuliła jej palce i dziewczyna nie myślała już o niczym.
Ich gorące oddechy mieszały się ze sobą, kiedy oddawały się pocałunkom, skóra ocierała się o skórę, a rozkosz rosła w nich z każdą chwilą, by w końcu eksplodować. Rambë westchnęła głośno, jej mięśnie spięły się i szybko rozluźniły i wydawało jej się, że z jej ciała wypłynął wrzątek. Dopiero teraz zaczęła odczuwać nieprzyjemną, lepką wilgoć całego ciała, była spragniona i zmęczona, co wydawało jej się niemal dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że przecież ona i Haydee nie były szczególnie aktywne podczas tego zbliżenia. A jednak ciało Rambë nie mogło kłamać i zanim dziewczyna w ogóle zdążyła przeanalizować całą sytuację na spokojnie, odpłynęła w przeciągu jednej, niebywale krótkiej chwili.
Hybryda zerwała się do siadu w przeciągu jednej krótkiej chwili, kiedy to jej umysł zaczął jasno pracować. Rozejrzała się wokół siebie zaskoczona. Leżała na podłodze, obok obudzonego jej nagłym zrywem Deviego. Spojrzała na łóżko, na którym wciąż spała Haydee i zarumieniła się. To był tylko sen. Oczywiście, że tak! W przeciwnym razie przecież nie pozwoliłaby się tknąć nieznajomej, niebezpiecznej kobiecie, która wyraźnie miała jakieś niecne zamiary wobec jej przyjaciół.
- Co się dzieje? - Devi przetarł zaspane oczy.
- Nie, nic. Zły sen. - skłamała szybko lub może tylko po części, ponieważ sama nie wiedziała jak powinna się odnieść do tego, co zaszło we śnie między nią a Haydee.
- A proponowałem żebyś spała na łóżku...
Spojrzenie, jakie posłała mu dziewczyna zamknęło mu usta. Było jasne, że chciała trzymać się z daleka od tej jasnej niczym odbijający się od powierzchni jeziora promień słońca kobiety.
- Śpij dalej. - poleciła mu i sama ułożyła się na plecach utkwiwszy wzrok w poszarzałym suficie. Ten sen był tak realny, tak dręcząco prawdziwy, że mimowolnie zadrżała przypominając go sobie.
Obok niej Devi zwinął się w kłębek na boku i otulił kocem, jakby chciał nim zastąpić gorące ramioa bliskiej sobie osoby.
Rambë spojrzała na łóżko, ale nie widząc niczego dała sobie spokój i zamknęła oczy. Nie łudziła się, że zaśnie, ale też nie miała tego w planach. Sen, nawet jeśli intensywny i niecodzienny, pozwolił jej naprawdę wypocząć. Chciała zawołać Haydee, upewnić się, że kobieta naprawdę śpi, ale nie zrobiła tego. Przyjaciel leżał przy niej i na pewno uznałby to za podejrzane, a nie chciała zwracać na siebie niepotrzebnie uwagi.
Jej myśli dryfowały wszędzie i nigdzie, kiedy poczuła na sobie czyjś wzrok. To było jak dręczące swędzenie, którego nie sposób dosięgnąć i podrapać. Otworzyła oczy odwracając głowę w stronę Deviego, ale to nie jego spojrzenie zwróciło jej uwagę.
- Haydee? - zapytała unosząc głowę by widzieć łóżko.
- Tak? - odpowiedział jej dźwięczny, cichy głos.
- Nie, nic. Chciałam się tylko upewnić, że to ty.
- A kto inny? - jasnolica śmiała się z niej cicho. - Wiem o czym myślisz. - dodała tajemniczo. - Masz moc Kruka, prawda?
Rambë wciągnęła głośno powietrze do płuc. Czy to przyszło jej do głowy chociaż raz? Jak mogła o tym zapomnieć? Nawet jeśli dziedzictwo Kruków w jej krwi było wciąż uśpione, to jednak miała w sobie krew szamana, miała dar przemieszczania się między światami, a to znaczyło, że sen był snem, ale jednocześnie był też prawdą. Aż zakręciło jej się w głowie.
- O, Żywiole... - jęknęła.
- Rambë, czy naprawdę masz powód aby się tym przejmować? Wiesz kim jestem, nie lubisz mnie, ale to napięcie między nami nie musi prowadzić do nienawiści, ani do przyjaźni.
- Silne uczucia przenikają się, ale nie muszą. - przyznała z westchnieniem hybryda. Słyszała o przypadkach, kiedy odwieczni wrogowie stawali się kochankami, ludzie na skraju rozpaczy oddawali się rozkoszy cielesnej szukając ukojenia dla duszy. Przeciwieństwa potrafiły się neutralizować, kiedy były wystarczająco silne.
- Od ciebie zależy, co będzie między nami, czy zechcesz mnie poznać, czy zechcesz zrozumieć, czy postanowisz nadal pałać do mnie niechęcią spowodowaną tym, kim jestem.
- Daj mi czas, muszę o tym pomyśleć.
- Masz go, Rambë. Ja nigdzie się nie wybieram, podróżuję z wami. Chyba, że przehandlujecie mnie i zostawicie z Niedźwiedziem. - powiedziała z urazą jasnowłosa.
- Cóż, może tego nie zrobimy. - hybryda uśmiechnęła się do siebie zadowolona z faktu, że nawet Haydee potrafiła się czasami dąsać. Czy nauczyła się tego w czasie podróży z nimi, czy może zawsze to potrafiła nie było istotne. Zaczynała zachowywać się jak normalny człowiek, a to czyniło z niej kogoś, kogo można było polubić.

1 komentarz:

  1. Nie jestem osobą, która często komentuje prace pisarzy, jednak tym razem pokusiło mnie, aby wystawić jakąś małą opinię na temat Twoich dzieł. Powód tej decyzji jest dosyć prosty. Uwielbiam Twoje opowiadania, są naprawdę genialne, fabuła nie jest banalna, jest mnóstwo interesujących akcji, kreacja bohaterów w cudowny sposób ukazuje ich charaktery poprzez ich zachowanie czy czyny, wszystko jest spójne i logiczne. Dlatego uważam, że każde opowiadanie zasługuje na większą widownię i są po prostu nie docenione, przynajmniej te na tej stronie. Nic tylko pogratulować tak nieograniczonej w żaden sposób wyobraźni! Z przyjemnością wracam na tego bloga, a do nowego rozdział nie mam żadnych zastrzeżeń, jak zwykle jest świetny! K. ❤

    OdpowiedzUsuń