sobota, 11 lutego 2012

I'll Take the Fall for You vol. 13

Ciepłe promienie lizały wrażliwą skórę na karku Castiela, pieściły jego ludzkie ciało, łaskotały je subtelnie. Słońce nie było dla niego nowością, a jednak nigdy wcześniej nie odczuł takiej rozkoszy, jak teraz. Widać nic nie mogło równać się z urokami Grecji. Tylko, dlaczego anioł nie potrafił się, chociaż odrobinę rozluźnić? Zamiast tego bezustannie masował szyję, narzekając na „dziwne uczucie”, stał sztywno, nawet cień uśmiechu nie pojawił się na jego twarzy. Zdecydowanie rzucał się w oczy stojąc w długiej kolejce turystów czekających na zakup biletu i zwiedzanie muzeum.

            Balthazar czuł się za to jak ryba w wodzie. Zasłonił swoje błękitne oczy ciemnymi okularami przeciwsłonecznymi, rozczochrał jasne włosy i suszył zęby w miłym uśmiechu za każdym razem, gdy ktoś zwrócił na niego uwagę. Tak, niech go kochają, niech wzdychają, niech o nim marzą. W końcu był lepszy od byle człowieka, był aniołem!

            Rzucił okiem na Castiela i uśmiechnął się pod nosem widząc zmrużone oczy przyjaciela. Cas nie miał pojęcia, w jaki sposób uchronić się przed rażącym słońcem toteż bawił otaczających go ludzi swoimi usilnymi staraniami zabezpieczenia się przed jasnym blaskiem. To też sprawiło, że w głowie blond-włosego narodził się pewien pomysł, dzięki któremu upiecze dwie pieczenie przy jednym ogniu. W końcu, jaką mieli pewność, że ludzie Aresa nie obserwują włóczni? Należało, więc zachować szczególne środki ostrożności. Przynajmniej do czasu wykradzenia cennego artefaktu.

            Z tego też powodu Balth zsunął z nosa swoje okularki i założył je Castielowi. Wprawdzie teraz sam musiał mrużyć oczy, jednak wcale się tym nie przejął. Przecież to element planu. Podobnie jak to, iż objął niebieskookiego anioła w pasie i przysunął usta do jego ucha wzbudzając tym ogólne zainteresowanie.

- Im bardziej będziemy rzucać się w oczy wzbudzając kontrowersje tym łatwiej ukryjemy się w tłumie. – powiedział dmuchając ciepłym powietrzem, co sprawiło, że Cas szybko odchylił głowę.
- Tylko nie grzej tak. – mruknął zrzędliwie odwracając twarz w stronę przyjaciela i uniósł wysoko brodę by spojrzeć na Balthazara spod okularów, jakby w ogóle nie wiedział, do czego służą. Starszy skrzydlaty postanowił wykorzystać tę okazję i nakrył swoimi ustami wargi towarzysza. Były ciepłe i miękkie, a co ważniejsze bardzo chętne sądząc po ich bezczynności. Cas nadal nie pojmował znaczenia pocałunku, ani seksu toteż stanowił łatwy cel. Nawet dla członków swojej rasy nie wykluczając oddanego przyjaciela.
- Nie wiem, jak ty potrafisz przetrwać na ziemi. – wzdychając błękitnooki skrzydlaty pociągnął anioła czwartku za sobą bliżej okienka z biletami. Nie zabrał ręki, ale zsunął ją na biodro Castiela delektując się wywoływaną tym sensacją i poruszeniem. Ludzie potrafili być tacy zacofani.

            Wchodząc do budynku muzeum czuli na sobie ciekawskie spojrzenia, gdyby się odwrócili zauważyliby grupkę ciągnących się za nimi osób. Wśród oburzonych ludzi znaleźli się i tacy, których odgrywane przedstawienie zaciekawiło, a może nawet kręciło. Tym samym dwójka aniołów mogła bez przeszkód poruszać się po obiekcie. Kto podejrzewałby parę gejów o wyższe cele w życiu? Niestety Balth musiał dbać o pozory, gdyż Cas nie nadawał się do aktorstwa. Był sobą i to właśnie mogło wszystko zniszczyć.

            Jasne, przestronne wnętrze ogromnego budynku muzeum stwarzało pozory antycznego. Mimo sporej grupy zwiedzających nie było tam tłoczno, a klimatyzacja działała bardzo sprawnie. Estetyka ustawienia eksponatów pozwalała medytować każdy z obiektów, zapach unoszący się w powietrzu był przyjemny, oliwkowy, słodki. Nic, więc dziwnego, że muzeum to było jednym z najczęściej okupowanych.

            Podążając zgodnie z ruchem wskazówek zegara aniołowie zmuszeni byli do udawania zainteresowania każdym eksponatem. Niestety Cas zapominał o tym za każdym razem, gdy przychodziło mu postawić kolejne kilka kroków by delektować się widokiem kolejnego antycznego dzieła. Bez wątpienia jego myśli umykały daleko w przód do miejsca, gdzie znajdował się cel ich „ wspólnej romantycznej wycieczki”. Pozwalał, więc by Balthazar dotykał go w tym, czy tamtym miejscu, udawał pocałunek w szyję, bądź policzek, a nawet kąsał ucho. Niestety Cas zachowywał się jak na zimną rybę przystało nie reagując w żaden sposób. Zupełnie jakby nigdy między nimi do niczego nie doszło, a przecież jeszcze jakiś czas temu jego ludzkie ciało zostało rozdziewiczone. Dla Balthazara było to niczym policzek lub cios wymierzony w samo serce. Czuł, że gdzieś w jego wnętrzu budzi się bestia, która zechce zemścić się za tę zniewagę.

            Mimo urażonej dumy dokładał wszelkich starań by wszystko poszło jak należy, zaś Cas ożywił się dopiero w chwili, kiedy to dostrzegł posąg Aresa trzymający włócznię. Jego podniecenie było tak widoczne, że i tym razem Balth musiał interweniować. Udając urażonego, jako że kochanek podniecał się zimną rzeźbioną bryłą bardziej niż nim, wyraził swoje wielkie niezadowolenie argumentując swoją wyższość nad byle posągiem wartością swojego krocza.

            Sądząc po minie Castiela był gotowy skarcić przyjaciela za jego komentarze lecz nie zdążył.

- Cas. – dla dobra sprawy Balthazar skubnął ucho partnera, co sprawiło, iż tym razem podskoczył. – Jeśli nie zaczniesz myśleć o tym, co robisz zostaniemy nakryci. – mimo wszystko nie miał wyjścia. Musiał podprowadzić młodszego anioła pod posąg by samemu móc wybadać autentyczność włóczni. Z tego też powodu odegrał kolejną scenę zazdrości i zrobił kilka zdjęć, które dla wiadomości ogółu miały posłużyć Castielowi do masturbacji skoro aż tak podniecał się jakimś pięknisiem powstałym w fantazji nawiedzonych ludzi, zaś nieoficjalnie pozwalały stworzyć wierną kopię laski.

- Poczekaj na powrót do hotelu, koteczku, a pokażę ci, że ten kamienny pajac nie ma ze mną szans. – grał dalej, chociaż tym razem w jego głosie brzmiała realna groźba. Wąż w jego wnętrzu odezwał się podsycając płomień.

            Zbliżył się niebezpiecznie do ciemnowłosego anioła i złapał go za brodę. Spojrzał w te niebieskie, niewinne oczęta.

- Nauczę cię udawać i naginać prawdę. – mruknął szeptem w jego wargi, które pogładził kciukiem. – Jeśli chcesz ratować ten świat nie możesz być nieświadomy niebezpieczeństw. To nie jest niebo, to nie są aniołowie. To ziemia i mamy do czynienia z bogami, demonami, ludźmi. I nie martw się, za twoje dzisiejsze zachowanie sprawię, że będziesz się czuł, jak zwyczajny człowiek. Zrobię to z miłości do mojego wielowiecznego przyjaciela. – wysunął język z ust i wsunął go między wargi Castiela całując go wyjątkowo namiętnie i zaborczo. Zupełnie, jakby czar Afrodyty wcale nie opuścił jego ciała, ale został uśpiony, by nagle rozpłynąć się po całym ciele zmuszając je do działania.

            Opuszczając muzeum mogli mieć pewność, że ludzie nie prędko zapomną ich wizytę, zaś oni bardzo szybko powrócą w to miejsce, by zabrać ze sobą cenną „pamiątkę”, która przyczyni się do ratowania tego Świata.

5 komentarzy:

  1. Po tym rozdziale podbiłaś moje serce. Balthazar jest taki opiekuńczy, kochany, słodki, a zarazem stanowczy. Castiel to niczego nieświadomy anioł, który w gruncie rzeczy nie powinien się pojawić na ziemi i tak jak Balth zastanawiam się w sumie jak on przeżył ;DAle z takim opiekunem wszystko jest możlwie ^^"

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj, już Balth nauczy niewinnego aniołka, na czyj widok ma reagować pożądaniem nie tylko w oczach. Ta zniewaga... no może nie wymaga krwi, ale dla wyższych celów powinna mocno zaakcentować się tym, aby Cas zapamiętał nauczkę do końca życia i jeden dzień dłużej xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieee , biedny niczego nieświadomy Cas , chodź z drugiej strony mam nadzieję że go Balth nieźle zbeszta , wiem że scena sado-maso w twoich opowiadaniach nie będzie miała miejsca ;( , no cóż czekam na dalszy rozwój wydarzeń . Oby Castiel został oświecony jak brutalni w łóżku mogą być faceci ^^ . Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniale, Baltz i Cas cudownie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, cudownie a Castiel i Balth...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń