niedziela, 8 listopada 2015

32. Wspomnienia nadchodzących czasów

Niewinna, zagubiona, szukająca pomocy, wątła i niewyobrażalnie piękna. Marzenie każdego mężczyzny, przekleństwo każdej kobiety. W oczach Rambë była jednak dziwna, stanowczo zbyt dziwna. Zupełnie jakby uczyła się wszystkiego na bieżąco. Mówić, chodzić, nawet słuchać i zachowywać się jak zwyczajna osoba. Miała w sobie coś, czego hybryda nie potrafiła znieść, chociaż nie była w stanie wskazać konkretnej przyczyny takiego stanu rzeczy.
- Dlaczego jej pomagasz zamiast ją zabić, jak tamtą dziewczynkę? - zapytała nie mogąc znieść faktu, że jeśli ona się nie odezwie to jej dwaj młodzi towarzysze również będą milczeć.
Jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem smoka. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, póki Eressëa nie uznał, że nie ma szans uniknąć odpowiedzi.
- Ponieważ nie wiem do jakiej rasy należy. Nie wiem czy jest niebezpieczna, więc...
- Jest cholernie niebezpieczna! - prychnęła poirytowana dziewczyna i rzuciła przeciągłe, wypełnione furią spojrzenie nieznajomej. - Nie chcesz jej zabić, pomagasz jej! To znak, że jest niebezpieczna i powinna zostać wyeliminowana! Mówimy przecież o tobie, a ty zabijasz wszystko, co się rusza! - Czym jesteś?! - warknęła do dziewczyny w ramionach smoka. - Do jakiej należysz rasy?! - ale nieznajoma nie odpowiedziała. W takiej sytuacji spojrzenie Rambë było wymowniejsze niż słowa, ale smok jedynie wzruszył ramionami jakby naprawdę nie dostrzegał ironii tej sytuacji.
Cóż więc mogła zrobić? Wiedziała, że ma poplecznika w osobie Seet-Fara, ale co o tym wszystkim myślał Devi? Irytował ją, to prawda, ale zdecydowanie mniej niż nieznajoma. Spojrzała na chłopaka, który wydawał się nie przejmować całą sytuacją. Po prostu stał i skanował wzrokiem okolicę, jakby oczekiwał, że dostrzeże coś nadzwyczajnego. W ogóle nie był przydatny!
- Devi... - zwróciła na siebie jego uwagę, a on doskonale wiedział, o co chce go zapytać.
- Wybacz, ale nie mam na ten temat zdania. Jestem przygotowany na wszystko, a przynajmniej tak sądzę, więc raczej nie mogę ci pomóc. Chociaż przyznam, że nie mam pojęcia w czym w ogóle mógłbym ci pomagać. - dodał na koniec, a jego pełne szczerości spojrzenie wskazywało na to, że nie ma dziewczynie za złe jej niechęci do nieznajomej. Zresztą, miała prawo do nieufności względem osoby, której zupełnie nie znała, a którą smok traktował stanowczo zbyt łagodnie jak na niego. Może to czar...
W tamtej chwili Rambë przyszła do głowy odpowiedź na wszystkie jej pytania dotyczące tej jakże podejrzanej kobiety. Nie raczyła jednak podzielić się nimi z towarzyszami, pragnąc mieć nad nimi przewagę. Chciała także utrzeć nosa Eressëa, który bez wątpienia w pełni na to zasługiwał. Starała się jednak trzymać wystarczająco blisko nieznajomej i smoka, aby w razie potrzeby móc zareagować i uratować na czas smoczy tyłek. Nie chciała przecież żeby któremukolwiek z jej kompanów coś się stało. Mieli do wykonania misję, od której zależał jej powrót do rodzinnego domu, więc nie mogła pozwolić sobie na porażkę tylko dlatego, że jakaś naga piękność zawróciła w głowie Eressëa. Nie była pewna jak te sprawy wyglądały tak naprawdę w przypadku Seet-Fara i Deviego, ale odniosła wrażenie, że oni oparli się czarom nieznajomej. Ale czy aby na pewno? Próbowała przeanalizować to, co o nich wie i czego mogła się domyślić. Jedno było pewne – Devi miał powody by piękna dziewczyna nie robiła na nim najmniejszego wrażenia. Tak, miał ku temu naprawdę sensowne powody, ale o tym wiedziała tylko ona. Czy więc Seet-Far mógł mieć podobne? Nie sądziła by tak było. Wprawdzie teraz wydawał się myśleć w pełni racjonalnie, ale na początku patrzył na tę nagą młodą kobietę w ten szczególny, pożądliwy sposób. Nadal był jednak dla niej wielką niewiadomą.
Mimo licznych wątpliwości ze strony hybrydy, smok podjął decyzję o przyłączeniu do grupy osłabionej, nieznajomej dziewczyny. Postanowił nawet użyczać jej swoich ramion lub pleców, póki ta nie będzie w stanie poruszać się samodzielnie. Na początek musieli ją jednak ubrać. Nie mógł przez cały czas nosić nagiej i owiniętej jedynie peleryną kobiety! Fakt, była piękna i odczuwał pewną przyjemność z racji tego, że miał ją tak blisko siebie, ale może właśnie dlatego chciał to zmienić. Zbyt wiele przyjemności płynącej z takiej sytuacji oznaczałoby kłopoty, a tych wolał unikać. Zresztą, prawda była taka, że nie chciał myśleć o żadnej kobiecie, jeśli nie była nią jego utracona ukochana. Tylko ona się dla niego liczyła, a przynajmniej chciał by tak było. Ukochana... Kobieta, której twarzy nie potrafił już sobie przypomnieć. A tymczasem nieznajoma była taka ciepła. Jej ciało wydawało się rozpalone, kiedy niósł ją w ramionach. Paliło go przez płaszcz, zaburzało jasność myślenia. Od dawna nie był tak blisko żadnej kobiety i teraz najwyraźniej odczuwał skutki takiej izolacji. Jakaś jego cząstka myślała o ucieczce, ale inna nie miała takiego zamiaru, bez reszty pochłonięta rozkoszą sytuacji. Czuł się zagubiony w tym wszystkim, a jednocześnie całkowicie świadom tego co robi. Zupełnie jakby przesadził z dobrym, mocnym i cudownie słodkim winem. Był doprawdy upojony tą sytuacją.
Już przy okazji pierwszego postoju, dziewczyna ponownie próbowała chodzić o własnych siłach. Szło jej coraz lepiej, co Eressëa tłumaczył poprawiającym się w nogach krążeniem oraz wracającą siłą. Był na tyle uczynny, że starał się pomagać dziewczynie jak tylko się dało, a tego dla Rambë było za wiele, ponieważ nie miała najmniejszej ochoty patrzeć na to poniżenie, na jakie godził się smok. Nawet kiedy jego starania przyniosły spodziewane efekty i nieznajoma zaczęła normalnie chodzić, dla hybrydy znaczyło to tylko tyle, że coś w końcu zaczęło się zmieniać na gorsze.
- Przepraszam, że sprawiam tyle kłopotu. - delikatny, pełen melodyjności głos nieznajomej z początku zaskoczył ich wszystkich. - Nie chciałam się narzucać. - powiedziała płynnie, już bez zająknięcia.
- Ale to zrobiłaś. - syknęła Rambë nie zwracając uwagi na karcące spojrzenie smoka. Niech sobie broni kobiety jak długo chce. Nieznajoma i tak pokaże w końcu pazury, a wtedy smok oberwie najdotkliwiej z nich wszystkich
- Na pewno zdołam wam to jakoś wynagrodzić.
- W to akurat wątpię. - rzuciła z przekąsem hybryda i owinęła się szczelniej swoim własnym płaszczem, jako że zerwał się mocny wiatr, który nie tylko szarpał jej włosy, ale także przedostawał się przez ubranie igiełkami chłodu do samej skóry.
- A jednak postaram się. - zdeklarowała pewnym głosem nieznajoma. - Przepraszam, nie przedstawiłam się. Na imię mi Haydee.
Nie było to imię typowe dla żadnej z ras, ale nawet to nie wzbudziło podejrzeń smoka. Z każdą chwilą Rambë upewniała się więc w przekonaniu, że jej przypuszczenia są słuszne i dziewczyna ukrywa przed nimi o wiele więcej, niż początkowo można było sądzić. Eressëa był tego żywym dowodem, kiedy tak starał się stanowczo zbyt mocno dogodzić kobiecie.
To w jaki sposób się zachowywał było tak wymowne, że w końcu nawet Devi musiał nabrać poważniejszych podejrzeń. Jego spojrzenie coraz częściej wędrowało do dumnej ze swojej racji hybrydy, która nie omieszkała uraczyć chłopaka jednym z mówiących „a nie mówiłam!” spojrzeń. Z tego też powodu, Devi zaczął przyglądać się uważniej całej sytuacji. Czy był w stanie wydedukować to, na co wpadła wcześniej Rambë?
- Gdyby tylko był świadom tego, jakiego osła z siebie robi. - westchnął Seet-Far, który bezustannie poddawał się i opierał magii Haydee, przez co w różnych odstępach czasu odpływał świadomością w nieznane nikomu rejony i powracał do przytomności umysłu, niczym osoba, która z niewyspania przysypia nad pracą i budzi się po chwili skołowana, ale pozbawiona możliwości całkowitego zapanowania nad ciałem.
- Nie licz na to. Po wszystkim wyprze się wszystkiego. - zauważył Devi, który starał się w drodze nazbierać niezbędnych mu ziół, które mogłyby okazać się bezcenne na dalszym etapie wypełniania ich misji.
Z jakiegoś powodu, jego stwierdzenie sprawiło, że konspirująca za plecami smoka trójka zaczęła zastanawiać się nad konsekwencjami dłuższego narażania Eressëa na magię Haydee. Czy mógł z czasem się uodpornić, czy może coraz bardziej będzie zagłębiał się w tę niezdrową atmosferę, jaką roztaczała wokół nieznajoma? Czy konsekwencją tego wszystkiego mogła być utrata zmysłów lub całkowite zaburzenie zdrowego myślenia? A emocjonalne niewolnictwo? Może to właśnie ono wchodziło w grę.
Jak dotąd tylko Rambë wiedziała z kim mają do czynienia i chociaż z początku chciała to zataić z niezwykle samolubnych powodów, tak teraz zwyczajnie nie mogła się zebrać na podjęcie tematu. Zupełnie jakby nagle coś zaczęło ją blokować, tak jak działało ogłupiająco na Seet-Fara oraz mamiło smoka. Jeśli sytuacja mogła się jej podobać jeszcze mniej niż przed chwilą to właśnie tak się działo. W końcu rozumiała, że mężczyźni mogli mieć pewną słabość do tej podejrzanej kobiety, ale na nią nie powinno to działać! Nie, na nią nie miało prawa działać, więc dlaczego nie mogła nic zrobić? Dlaczego nie była w stanie zaszkodzić Haydee zdradzając jej sekret?
Jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem nieznajomej. Rambë miała wrażenie, że przy odrobinie wysiłku mogłyby ze sobą rozmawiać. Niemo, całkowicie bezgłośnie, oddalone od towarzyszy o całe mile morskie, jakby znajdowały się na dnie oceanu, podczas gdy oni przepływają ponad nimi na swoich kruchych stateczkach. Gdyby tylko chciały się wysilić, ale hybryda nie miała ku temu najmniejszej ochoty. Darzyła nieznajomą szczerą niechęcią i nie sądziła by mogło się to w jakimkolwiek stopniu zmienić.
Devi zrównał się z nią krokiem i uścisnął pokrzepiająco drobną, delikatną, chociaż niewątpliwie silną dłoń, by dać dziewczynie do zrozumienia, że stoi teraz w pełni po jej stronie i rozumie wszystkie jej obawy lub przynajmniej pewną ich część. Zachowywał się tak, jakby Rambë była dla niego kimś bliskim i ważnym, nie zaś zwykłą towarzyszką niedoli losu, która w dodatku pałała do niego niechęcią. Chłopak wyraźnie nie miał jej tego za złe i nie brał sobie do serca jej niechęci. Był po prostu obok i to naprawdę wystarczało. A przynajmniej wystarczało wtedy, kiedy tylko hybryda miała lepszy humor.
- Dziękuję. - powiedziała i niemal się uśmiechnęła.
Niemal. I już samo to „niemal” było nie lada sukcesem.

1 komentarz:

  1. ~Safira Luna Blacke9 listopada 2015 00:43

    Super, nie mogę się doczekać kiedy wiekowy smok dowie si się że został zrobiony w balona może przestanie tak wszystkich ustawiać:-)

    OdpowiedzUsuń